Co roku wyznaczam sobie nowe cele – osobiste i biznesowe, małe i duże, tworzę listę kilku punktów i skupiam się na ich realizacji. Czasami są to podróże – np. określone kierunki, które mnie ciekawią, czasami kursy i warsztaty, by rozwinąć określone umiejętności. Raz na kwartał staram się zerkać na to, jak idzie mi ich realizacja. Co najważniejsze – staram się w miarę realistycznie podchodzić do takiego planowania. Nie wpisuję sobie podboju świata i podróży na Marsa, bo choćbym chciała, szanse na realizację są jednak dość nikłe.
Ale oprócz tego, co planowałam, wydarzyło się jeszcze kilka innych rzeczy. Jedne były z gatunku tych super pozytywnych, inne trochę mniej. Jeżeli jesteście ciekawi jak poszło mi w tym roku, to zapraszam do lektury. PS. możecie sprawdzić też wersję video tego wpisu, tu: https://www.youtube.com/watch?v=QylytU9Z04g&t=
Co udało się w 2018 roku?
Własna firma. Nareszcie, po długich bojach udało mi się założyć firmę. Odkładałam ten moment w czasie jak to tylko możliwe, bo cały ten temat biurokracji, księgowości, finansów w ogóle, nie jest mi specjalnie bliski. Na minus dochodzą te wszystkie historie, kiedy to jakiś przedsiębiorca popełnia błąd i nagle skarbówka blokuje mu konto bankowe. Wiem, że to skrajne przypadki, ale po prostu mocno działały na moją wyobraźnię. Mimo wszystko, strach przezwyciężyłam i ostatecznie jestem przedsiębiorcą!
Stworzenie swoich produktów. Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem stworzenia czegoś swojego. I udało się. Mam gotową linię plakatów, pocztówek i notesów. Nie udało mi się wprowadzić ich jeszcze do sprzedaży, ale sam fakt, że znalazłam motywację, siłę i czas na to żeby to zrealizować, uważam za duży sukces. Musicie bowiem wiedzieć, że kiedy robię projekty wyłącznie dla siebie, moja motywacja sięga dna.
Wystąpienia publiczne. Tych było w 2018 roku całkiem sporo (jak na mnie) i zauważyłam, że z każdym kolejnym wydarzeniem, radzę sobie ze stresem z nimi związanym, coraz lepiej. Bo tak. Cholernie stresuję się wszelkiej maści wystąpieniami, nawet tymi w małym gronie.
Wciąż pracuję w świetnej firmie. W 2017 roku zaczęłam współpracę z Mobee Dick i okazja żeby pracować w tak świetnym, profesjonalnym i ludzkim otoczeniu sprawia, że staję się coraz lepszym projektantem. Robię projekty, które są super wyzwaniem, są ciężkie i ciekawe. A ludzie, z którymi pracuję, obdarzyli mnie dużym zaufaniem, które sprawiło, że mogłam sprawdzić się w roli, w której do tej pory, nie miałam okazji się przetestować.
Ponad 11 000 subów. Kanał urósł do rozmiaru, którego nie spodziewałam się na początku roku. I choć w skali YouTuba aktualna ilość subskrybcji to nic, jestem naprawdę zdziwiona zainteresowaniem, które pojawiło się wokół mojego kanału. No bo wiecie. Te treści nie są specjalnie rozrywkowe. Nie ma tam ładnych obrazków, ani 10 przepisów na sukces. Po prostu gadam sobie o mojej pracy. Więc cóż. Jestem zszokowana, dumna i mega wdzięczna jednocześnie. Fajnie, że jesteście.
Zebza trafiła do szkół i na uczelnie. Po pierwsze. Coraz więcej osób mówi o tym, że materiały, które zamieszczam w sieci pokazują wam wasi nauczyciele i wykładowcy. Ale nie tylko pod taką postacią pojawiłam się w tym roku w szkołach. Na początku roku miałam okazję wejść we współpracę z Uniwersytetem SWPS w Warszawie i Katowicach. Na początku tylko w formie zastępstwa, ale od nowego roku akademickiego dołączyłam na stałe do kadry kierunku UX Design w katowickim oddziale SWPS. Tym razem jako ekspert obszarowy z zakresu prototypowania.
Współpraca komercyjna z marką. Miałam to wpisane na cele zebzowe w tym roku i udało się. Propozycji współpracy dostaję całkiem sporo, od czasu wystartowania kanału. Niestety, bardzo często te propozycje nie pokrywają się zupełnie z kierunkiem marki. Nie chcę wam wciskać na siłę czegoś, czego nie uważam za wartego polecenia. Nie powiem, że jakieś produkty czy usługi są dobre, jeśli sama bym nie zapłaciła za nie złamanego grosza. Wielu firmom, więc musiałam odmówić, aż doczekałam się propozycji, które mogłam wziąć pod uwagę.
Co się nie udało w 2018 roku?
Miał być sklep. Zrobiłam swoje produkty, ale ze sklepem online nie udało mi się ruszyć. Bardzo liczyłam na start w listopadzie. Z przyczyn osobistych przesunęłam całość na grudzień. A potem wszystko się rozpadło i musiałam przyznać się, że nie dam rady. Ostatecznie postanowiłam, że przesunę wszystko na styczeń i tego się trzymam.
Nie dbałam o siebie. Nie dbałam o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne. Praca pochłonęła mnie tak bardzo, że kiedy już opadałam z sił, zamiast po prostu odpocząć i się wykurować, starałam się jak najszybciej wrócić do działania. Efekt był taki, że bywały miesiące, gdzie co drugi tydzień byłam chora i ostatecznie pracować mogłam tylko mniej. Kiedy przestaje działać organizm, głowie nie jest lepiej. I przyznaję się, że w tym roku, zdecydowanie za mało czasu poświęciłam na siebie.
Zaniedbałam bloga. Miał być nowy szablon. Miało być więcej wpisów. A przynajmniej wpisy, które pojawiają się tak często jak filmy na kanale. Ostatecznie tak bardzo skupiłam się na kręceniu filmów, że nie miałam czasu i weny do pisania, które tak bardzo lubię. Kanał miał być tylko dodatkiem do bloga, stało się niestety trochę na odwrót.
Chciałam za dużo. Od siebie wymagam zawsze bardzo dużo. Co kończy się tym, że wiecznie mam coś do zrobienia. Jeśli nie w pracy, to poza pracą, to na kanał, na bloga, na Instagrama czy w fejsbukowej grupie. A to pojadę na konferencję, a to na jakieś szkolenie. Robienie rzeczy jest super, dopóki nie robimy tego kosztem życia prywatnego i własnego zdrowia.
A co w 2019?
Wspomniany już sklep, intensywna współpraca z Uniwersytetem SWPS oraz kilka drobiazgów, które na razie zostawię dla siebie. Z całą pewnością największą zmianą będzie częstotliwość wrzucania materiałów na kanał. Nie mogę sobie pozwolić na cotygodniowe materiały. Po prostu robię to często kosztem weekendów, które chciałabym zostawić sobie na odpoczynek, wyjazdy za miasto czy pracę na uczelni.
Rzadziej pojawiające się filmy to też nadzieja na lepszą ich realizację, bardziej dopracowane materiały i ciekawszy montaż. Zdecydowanie chciałabym pójść w tym roku w stronę jakości, a nie ilości. Wrzucanie materiałów co tydzień pozwoliło mi wyrobić sobie pewien nawyk i udowodniłam sobie, że jestem w stanie trzymać się mocnych postanowień. Prawda jest jednak taka, że w dniu publikacji filmu i tak ogląda go garstka z was i prawdopodobnie nie zrobi to większej różnicy, gdy nie będą pojawiać się idealnie co tydzień. No i mniej gadającej głowy sobie życzę na tych filmach!
Chciałabym też mniej czasu spędzać przed komputerem. W tej chwili poświęcam na to kilkanaście godzin dziennie. Przyda mi się mały odwyk, więc trzymajcie kciuki!
No dobra. A jak jest z wami? Robicie sobie jakieś plany i postanowienia na nowy rok, czy raczej staracie się przeżyć go jak najlepiej #yolo?