Kończąc rok staram się mieć spisane kilka celów na ten nadchodzący. Co roku robię również podsumowanie tego co mi się udało, a co zupełnie nie wyszło. Ostatnie podsumowanie trafiło również na kanał i bloga (o tu macie link: klikklik). Jak poszło mi w tym roku i jakie mam plany na 2020 możecie przeczytać poniżej.
Jak poszła mi realizacja celów w 2019?
Nie poszła. Tak całkiem serio. Podchodząc do analizy poziomu realizacji celów byłam na siebie zła. Byłam zrezygnowana i rozczarowana. Z kilku celów, które wpisałam na listę (trzymam ją zawsze na ostatniej stronie kalendarza), w 100% udało mi się zrealizować tylko jeden z nich… Jeden! Co więcej, będący kopią zeszłorocznego celu, więc już całkiem czułam porażkę. No dobra, ale jakie to były cele?
1. Wypuszczenie swojej książki (a dokładniej ebooka). 0 / 100%
Nie chcę się specjalnie wdawać w szczegóły. Plan był, główna struktura została rozpisana. Efekt? Zero. Poza podstawowymi pracami przygotowawczymi nie zrobiłam w tym kierunku właściwie nic. Mały zryw miałam w wakacje, kiedy robiłam podsumowanie półrocza, ale dalej nic. Dlaczego mi nie wyszło? Myślę, że głównie dlatego, że niespecjalnie mi na tym celu zależało. Nie wyznaczyłam sobie deadlinu, nie rozpisałam planu prac. Nie miałam żadnej motywacji żeby siadać w ogóle do pracy nad tym projektem. Taki trochę cel skazany od razu na porażkę…
2. Przyciągnięcie określonej liczby subskrybentów na kanał. 60 / 100 %
Cel dość prosty. Zwiększyć zasięgi. Po co? Też w zasadzie zaczęłam sobie zadawać to pytanie po jakimś czasie. Co więcej. Z początkiem roku ogłosiłam zmiany na kanale. Rezygnowałam z cotygodniowych wrzutek materiału, więc siłą rzeczy – napływ nowych obserwujących był bardzo powolny. A nie do końca miałam pomysł na to, jak przyciągnąć nowych widzów.
3. Przychód z dodatkowej działalności na poziome XX XXX zł. 25 / 100 %
Od jakiegoś czasu prowadzę kanał, bloga i udzielam się w społeczności. Do tej pory zdecydowana większość tych działań była pro publico bono. To często wiążę się również z kosztami, które zawsze ponosiłam ja (zakup sprzętu, przejazdy na konferencje, opłaty za soft, hosting, domeny, no i mój czas). Chciałam w tym roku trochę ten temat odwrócić i zacząć na moich działaniach zarabiać. Na tyle, żeby pokryć podstawowe koszty i mieć z tego jakąś satysfakcję. Konkretna kwota powinna więc w prosty sposób określić, czy cel został zrealizowany czy nie. Problem w tym, że wyznaczając ją nie kierowałam się specjalnie niczym konkretnym. Wiecie, strzeliłam sobie ją tak całkowicie „z dupy”.
4. Nawiązanie współpracy komercyjnej z jakąś marką 100 / 100 %
Cel, który wyznaczyłam sobie już w zeszłym roku i również w tym roku z powodzeniem udało mi się go zrealizować. I jasne, jest potencjalnie dość prosty. Odzywa się do mnie sporo marek, które chcą nawiązywać współpracę. Jednak zdecydowana większość nijak się ma do tematyki kanału, a już na pewno nie ma nic wspólnego z ideami, które w treściach chcę przekazać. Np. nie czułabym się ok współpracując z serwisem, który sprzedaje gotowe skórki do stron (bo wolę mówić o tym jak je projektować pod konkretne treści) albo aplikacją, która pozwala projektantom postawić swoje stronki na bazie edytora WYSIWYG (wierzę, że jednak dużo lepiej zakodują je programiści).
Dlaczego nie wyszło? Czas na wnioski!
Wydaje mi się, że głównym powodem mojej porażki był fakt, że cele na 2019 rok wytyczałam trochę… bezmyślnie. Miałam to poczucie kiedy je spisywałam, miałam to poczucie kiedy robiłam podsumowanie półrocza i to samo poczucie nie opuszczało mnie pisząc to podsumowanie. Cele nie były dla mnie motywujące, nie widziałam w nich wartości i jeśli nie udałoby mi się ich osiągnąć, właściwie nic by się nie stało. Zupełnie inaczej było rok wcześniej, kiedy wyznaczone cele, co prawda wymagały ode mnie wychodzenia ze strefy komfortu, ale jednocześnie były zwyczajnie atrakcyjne. Tu miałam poczucie zupełnego zobojętnienia (były za mało seksi żebym chciała się nimi zajmować).
Oprócz małej atrakcyjności doszły sprawy zupełnie ludzkie. W moim życiu pod koniec poprzedniego roku nie było za ciekawie. Początek roku był dla mnie dramatyczny. Właściwie na kilka miesięcy wycięłam się zupełnie, robiąc absolutne minimum. Mimo to, wrzuciłam sobie na 2019 rok napisanie ebooka – zadanie czasochłonne, wymagające poświęcenia czasu i energii tylko na ten jeden projekt. W tamtym okresie było to po prostu nierealne. Zaległości z pierwszych miesięcy przeszły na kolejne, a pracy nawarstwiało się coraz więcej. Nie jestem robotem, nie mam też takich aspiracji. Po prostu odpuściłam.
Pytanie tylko, dlaczego w takim razie nie zmieniałam celów w ciągu roku? Przecież spokojnie mogłam je poprawić i dopisać nowe… Ano dlatego, że w gruncie rzeczy w 2019 roku działo się grubo.
2019 był moim rokiem
Pomijając fakt, że jestem dupą wołową w planowaniu długodystansowym, okazało się, że 2019 rok przyniósł mi całą masę pozytywnych doświadczeń. I w życiu zawodowym i w prywatnym. Dlatego żeby nie kończyć tego podsumowania tak depresyjnie, opowiem wam dla odmiany, co w 2019 mi się udało – mimo, że w ogóle tego nie planowałam.
Awans w pracy – Nowy rok przywitałam awansem w Mobee Dicku na nowo powstałe stanowisko Head of Design. To było (i wciąż jest) ogromne wyróżnienie, za które dziękuję ekipie, z którą pracuję. Mobee to moje miejsce i w tym roku zrozumiałam, jak ważne jest dla mnie żeby robić rzeczy, które czuję, że mają sens. I jak praca z tymi wszystkimi popaprańcami <3 pozwoliła mi poskładać się do kupy.
Webinary dla SWPS – Współpraca z Uniwersytetem SWPS była jedynym zrealizowanym celem, który sobie zaplanowałam. Ale nie spodziewałam się, że prowadzenie webinarów będzie dla mnie taką przygodą i wyzwaniem! W tym roku miałam okazję postawić się w roli prowadzącej webinary i mogliście oglądać mnie w czterech materiałach, do których zaproszeni zostali: Mateusz Antczak, Małgorzata Jabłońska, Max Bielecki i Aga Naplocha.
Ekspertka obszarowa na podyplomówce UX Design – Na Uniwersytecie SWPS miałam okazję też wykładać – w 2018 roku. W tym roku miałam okazję prowadzić cały etap prototypowania w oddziale w Katowicach. Dużo więcej pracy i odpowiedzialności niż na klasycznych wykładach, masa nauki dla samej siebie. I chyba poradziłam sobie całkiem nieźle, bo w 2020 studenci katowickiego UXa również spotkają się ze mną na zajęciach. Uwielbiam pracę na uczelni, dobrze czuję się wykładając i rozmawiając ze studentami. Ta praca dawała mi dużo satysfakcji i była niezłym oderwaniem się od codziennych zadań.
Otworzyłam sklep – Zastanawiałam się czy to nie powinno być jednak w moich porażkach, bo pod koniec roku mówiąc o sklepie wciąż spotykałam się z zaskoczeniem – To ty masz sklep?! Dobra, ustaliliśmy to, nienajlepiej radzę sobie z marketingiem efektem czego są statystyki sprzedaży. Wierzę, że gdybym porządnie się za to zabrała, efekty byłyby dużo bardziej zadowalające. Niemniej sklep zawsze chciałam mieć i nie wiem dlaczego nie zapisałam sobie jego otwarcia jako cel na 2019 rok (miałam go wpisanego na 2018). Wpadajcie na www.designnoobs.com!
Nagrałam kurs dla Eduweb.pl – To było mocne wyjście ze strefy komfortu – nagrywanie materiałów na swój kanał to pikuś w porównaniu ze stworzeniem długiego materiału, o określonej strukturze, za który ktoś będzie płacił pieniądze. Czas nagrań i ogarniania tematów wspominam bardzo pozytywnie i było to dla mnie ciekawą przygodą. Z Eduwebem zresztą pracowało nam się tak dobrze, że postanowiliśmy pociągnąć tę współpracę dalej. Co z tego wyjdzie pewnie będziecie obserwować przez następne miesiące. Kurs możecie obczaić tu!
Konferencje, meetupy, warsztaty – W tym roku nie wpisywałam sobie na cel wystapień publicznych, miałam je jednak rozpisane jako cele firmowe, więc siłą rzeczy mogliście mnie posłuchać tu i tam. Na sporo konferencji wybrałam się również gościnnie lub z okazji patronatów medialnych. Miałam okazję poznać na żywo masę osób, które obserwuję bądź, które mnie obserwują w internetach. I choć dla pierwszej introwertyczki tego kraju to wciąż stresujące wydarzenia, to było mi ogromnie miło pozbijać te wszystkie piątki!
Odpoczywałam – Życzyłam sobie tego na koniec 2018 roku – żeby wrzucić na luz. I choć lista tego co robiłam jest długa, dawałam sobie jednocześnie okazje do odsapnięcia. Byłam w Amsterdamie, Paryżu, Londynie. Poleciałam na 17 dni na Kubę i zwiedziłam sporo nowych miejsc na Śląsku. Pozwiedzałam również więcej polskich miast przy okazji konferencyjnych wyjazdów. Jadłam, błądziłam po losowych ulicach i odhaczałam kolejne muzea i wystawy.
Ludzie – W tym roku bardzo potrzebowałam wsparcia. I dostałam je tam, gdzie najmniej się spodziewałam. Okazało się, że otaczam się masą wspaniałych świrów. To ci sami ludzie zadbali o to żebym miała najlepsze 30 urodziny świata 😄! Ale ludzie to też wy – którzy obserwujecie mnie na blogu, kanale i w mediach społecznościowych. Przybijacie piątki na konferencjach, podchodzicie i zagadujecie na meetupach. Dajecie masę pozytywnej energii za co wam serdecznie dziękuję.
Co w 2020?
Przede wszystkim mądrzejsze planowanie. Dlatego o planach wam jeszcze tu nie opowiem i pozwolę sobie przemyśleć je lepiej niż ostatnio.
A jak jest z wami? Jak udał wam się 2019?