Nie mam pomysłu, już nie nadaję się do tej roboty, nigdy nie wymyślę niczego lepszego, może powinnam zmienić jeszcze robotę, nie jest za późno żeby się przebranżowić. Znacie to? Ech. Jeśli nie, a pracujecie twórczo, pewnie prędzej czy później poznacie. O czym mowa? O blokadzie twórczej.
Materiał video do tego tekstu znajdziecie również na kanale:
Życie twórcy
Taka blokada jest niemal wpisana w żywot każdego twórcy. No cóż, wykonujemy pracę, która wymaga ciągłego wymyślania, oczywiście zawsze niezwykle oryginalnych, twórczych, niespotykanych rozwiązań. Nieważne czy tworzycie grafiki, ilustracje, strony, wizualizacje, piszecie teksty, wymyślacie reklamy, ten typ pracy związany jest z ciągłym generowaniem nowych pomysłów. Oczekujemy od siebie coraz więcej, spodziewamy się również, że otoczenie wymagać będzie coraz lepszych efektów. A tymczasem jesteśmy tylko ludźmi i takie życie na wysokich obrotach po jakimś czasie potrafi dać w kość.
Co generuje blokady twórcze?
U mnie głównym czynnikiem, który generuje taką blokadę twórczą jest po prostu zmęczenie. Jak wspomniałam, nie jesteśmy robotami, musimy narzucać sobie pewne ograniczenia i nie pracować 24 godziny na dobę. Na początku często chcemy się wykazać, bierzemy wszystkie możliwe zlecenia, a potem okazuje się, że ok… ale kiedy mamy to wszystko zrobić? Nie jemy, nie śpimy, nie odpoczywamy tylko ciśniemy, ciśniemy, ciśniemy… I bardzo szybko widzimy skutki takiego podejścia.
Na drugim miejscu mamy stres. Niezależnie co jest jego powodem, działa na nas wyniszczająco. W twórczej pracy dochodzi jeszcze czynnik… a co jeśli się im nie spodoba? A co jeśli będą uważać mój projekt za słaby? Strach przed krytyką to prosta droga do twórczej blokady. Czasem po prostu musimy zaryzykować i… nauczyć się obcować z krytyką. Wystarczy pomyśleć o tym w ten sposób – krytyka jest dobra. Pozwala mi się rozwijać.
Trzecim punktem jest znużenie. Jeżeli robicie rzeczy wtórne i wasza praca przestaje was interesować, trochę sie wypalacie, to często znak, że czas na zmiany. I choc zmiany znów, są stresogenne, takie wyjście ze „strefy komfortu” i rzucenie się na głęboką wodę może was szybko odblokować. Nie ma bowiem nic gorszego w pracy twórczej, kiedy… nie za bardzo jest możliwość tworzyć. Mimo ciekawych pomysłów robicie ciągle to samo i rośnie w was tylko frustracja.
Jak ja radzę sobie z takimi kryzysami?
Przede wszystkim odpoczynek. I może nie jestem najlepszym wzorcem, bo ostatni raz na urlopie byłam… dawno temu. Czasami wystarczy dzień, weekend, czasem dłuższa przerwa, która sprawi, że się zrelaksujecie i przestaniecie myśleć o dedlajnach.
Warto oderwać się raz na jakiś czas myślami od projektu. Czy przez wyjazd, czy choćby posprzątanie mieszkania, przeczytanie ulubionej książki, można pójść na film albo spacer, pobiegać, popodnosić ciężary… sposobów jest mnóstwo. Na każdego działa coś zupełnie innego, po prostu trzeba znaleźć taki bufor bezpieczeństwa.
Można też zapobiegać
Planując kolejne projekty pamiętajcie o potencjalnym kryzysie lub przemęczeniu. Nie narzucajcie sobie nierealnych terminów i zaplanujcie również czas na odsapnięcie. Planując taki zapas czasu uchronicie się przez ciśnieniem i wizją dedlajnu wiszącą ciągle nad głową.
Nie jesteście z tym sami. Każdy twórca, niezależnie czy grafik, ilustrator, pisarz, malarz, scenarzysta zmagał się lub zmaga z taką blokadą. Taki urok naszej pracy i zamiast rzucać wszystko i wyjeżdżać w Bieszczady, po prostu zastanówcie się skąd to się bierze i spróbujcie rozwiązać problem u podstaw. Kto wie… może ten wyjazd w Bieszczady nie będzie jednak taki głupi.