Dzisiaj o ciężkim temacie freelancerowania (straszne słowo). Pytaliście o wskazówki jak ogarnąć sobie plan dnia, żeby nie marnować go w większości na scrollowanie fejsbuka, czy odkładanie wszystkiego na później.
Pssst. Jest też filmik:
Czym jest freelance?
No ale zacznijmy może w ogóle od tego czym jest freelance? To nic innego jak praca na „własny rachunek”. Nie pracujecie klasycznie na etacie, nie chodzicie codziennie do firmy, by odsiedzieć tam regulaminowe 8 godzin. To kiedy i ile czasu pracujecie zależy od Was i od zleceń, które bierzecie na siebie. To zazwyczaj praca w domu (czy ulubionej kawiarnii lub biurze coworkingowym), w której sami jesteśmy sobie szefami, nie trzeba wstawać skoro świt i czekać w deszczu na spóźniający się autobus. Brzmi jak bajka? A no wcale nie jest tak bajkowo i dobrze wiedzieć o tym, zanim zdecydujecie się porzucić ciepłą posadkę. O różnych stronach pisałam już zresztą tu:
– O ciemnych stronach freelancera
– Czy freelance jest dla Ciebie?
– Dlaczego fajnie jest być freelancerem?
Więc jeśli jeszcze jesteście przed decyzją: Freelance czy Etat, to zerknijcie na te wpisy. A jeżeli już podjęliście decyzję to…
Jak ogarnąć sobie życie pracując w domu?
Bardzo często zadaję sobie to pytanie. Bo mimo, że nie jestem teraz klasycznym przykładem freelancera (pracuję zdalnie dla firmy, nie szukam dodatkowo żadnych zleceń czy nowych klientów), to jednak siedzę od poniedziałku do piątku w domu. I wiem, jak ciężko czasami skupić się na pracy i poświęcać uwagę temu najważniejszemu – projektowi. W domu mimo wszystko mamy sporo rozpraszaczy. Kanapa kusi z drugiego kąta pokoju, no i zawsze można coś odkurzyć, pozmywać, czy poukładać w szafach. Deadline zbliża się wielkimi krokami, czujemy na karku oddech zniecierpliwionych klientów, a tu jeszcze firanka do założenia i pościel do wyprasowania. Taaaak…
Udało mi się jednak wypracować kilka patentów, którymi się dzisiaj z Wami podzielę. Nad kilkoma wciąż pracuję i dopieszczam, więc będę zdawać relację na bieżąco. Chętnie też przygarnę Wasze pomysły!
Po pierwsze: miejsce
Wygodne miejsce pracy jest podstawą. Warto więc zadbać o swój pracowy kąt, a nie przerzucać laptopa z miejsca, na miejsce. Raz balkon, raz stół w jadalni, raz stolik nocny i łóżko – będzie ciężko. Mając swoje miejsce do codziennej pracy po prostu przestawiam sobie myślenie z relaks – na praca, kiedy siadam do biurka. Choć biurko w moim przypadku jest pewnym niedopowiedzeniem – na potrzeby pracy, biurkiem stał się stół z salonu i tak… służy jedynie do pracy przy komputerze.
Mam tu swoje planery, kalendarz, komputer stacjonarny, laptopa, wszelkiej maści notesy, długopisy, kable. To takie moje małe centrum dowodzenia, gdzie wszystko mam pod ręką, gdzie nikt mi niczego nie przestawia. Przyda Wam się również takie miejsce.
Planowanie
Jest kilka technik planowania i zarządzania zadaniami i u każdego sprawdzi się coś innego. U mnie zdaje niezmiennie relację papierowy kalendarz i planer, w których notuję plany na nadchodzący tydzień oraz każdego dnia, pod koniec mojej pracy, siadam i rozpisuję listę zadań na następny dzień. Często oczywiście w ciągu dnia, czy całego tygodnia coś się zmienia, czasami trzeba to czy tamto poprzekładać. Zdarza mi się również z dnia na dzień jechać do innego miasta, więc to całe planowanie jest dość dynamiczne. Nie wpisuję więc konkretnych godzin pracy, czy ilości czasu, który muszę poświęcić na zadanie. U mnie jest to raczej forma podpunktów, czy też listy do odhaczania. Zobaczcie taki przykładowy plan, który rozpisuję do pracy nad blogiem i kanałem. Załóżmy, że dzisiaj muszę zająć się:
– stworzeniem wpisu na bloga
– publikacją wpisu (co wiąże się z przygotowaniem zdjęć)
– publikacją filmu na kanale
– stworzeniem grafiki do miniaturki filmu
– przygotowaniem opisu do tego filmu
– zaplanowaniem postów związanych z tymi publikacjami na facebooku
– researchem do kolejnego wpisu
Część z tych zdań jest bardzo krótka, część dłuższa, ale to, na co chcę zwrócić uwagę to małe części. Mogłabym przecież zanotować tylko publikację wpisu i publikację filmu, a potem social media i research i miałabym tylko cztery punkty. Ale nie sprawiłoby to, że zrobiłabym wszystko szybciej. A tak, mogę podzielić moją pracę na mniejsze części, odhaczyć te, które udało mi się zrobić (tu aspekt psychologiczny sukcesu – bardzo zresztą ważny) i w razie gdyby coś mi nagle wyskoczyło i musiałabym przerzucić część rzeczy na jutro, jest mi dużo łatwiej połapać się w tym, co przerzucić, ile czasu mi to zajmie i sensowniej sobie wszystko poplanować.
Pracując, więc na logo, nie wpiszę – zrobić logo, tylko – zrobić research, moodboard, wybrać paletę kolorów, stworzyć szkice, przenieść znaki na wektory, dobrać typografię i tak dalej.
Poznaj swój rytm pracy
Czytając różne blogi można natknąć się na rady typu – wstań skoro świt, poćwicz jogę, zjedz owsiankę i zabierz się do pracy. I może nawet próbowaliście już się tego podjąć. Kto wie, może już ponieśliście porażkę i nie byłoby w tym nic dziwnego. Bowiem nie każdy nadaje się do porannego trybu pracy. Znam całe mnóstwo osób, które pracę kreatywną przerzucają sobie na późny wieczór albo wręcz środek nocy. Pracują do 5 czy 6 rano i idą spać, wstając po południu. I świetnie sobie z tym radzą. Nie ma więc sensu, jeżeli czujecie się bardziej produktywni w nocy, żeby zmuszać się do porannego wstawania.
Ja jestem typem porannym, mogę wstać o 6 i do 9 zrobić większość moich zadań, ale wiąże się to z tym, że ciężko skupić mi się wtedy po południu lub wieczorem nad projektami. Poznajcie więc swój tryb, sprawdźcie, kiedy najlepiej Wam się pracuje. Kiedy jesteście najbardziej produktywni i najbardziej zadowoleni z tego w jaki sposób pracujecie. I dostosujcie się do niego.
Szablony dokumentów
Dokumenty. Kiedy pracowałam jako freelancer dość często musiałam przygotowywać umowy o dzieło dla swoich klientów, wysyłałam masę briefów, pytań, ofert i tym podobnych. Ten kto pisał i przygotowywał takie rzeczy, ten wie, że zajmuje to sporo czasu. Dlatego przygotujcie sobie szablony umów do projektów, które najczęściej zdarza Wam się wykonywać (na przykład logo, ulotki, strona internetowa, interfejs aplikacji), szablon briefu dla klienta, szablon oferty i kiedy nagle klient obudzi się, że już, teraz potrzebuje, któregoś z dokumentów, dużo mniej czasu zajmie Wam przygotowywanie go.
Naprawdę, wiele razy dziękowałam sobie, że mam taki zapas szablonów i nie muszę spędzać całego dnia, na rozpisywaniu najważniejszych punktów (a przede wszystkim zastanawianiu się o czym jeszcze mogłam zapomnieć).
Lista zadań dodatkowych
Czasami zdarza się, że nieplanowanie długo czekamy na uwagi od klienta albo dostarczenie niezbędnych nam do pracy materiałów. Trzymam sobie zawsze na końcu kalendarza listę z rzeczami do zrobienia w wolnym czasie. To na przykład przygotowanie grafik do portfolio, opisanie case study, przygotowanie nowego avatara na fanpejdż na facebooka, research do czegoś itd. To takie zadania z niskim priorytetem, które mogę zrobić kiedykolwiek, więc szkoda mi na co dzień czasu na planowanie ich miedzy tymi ważniejszymi.
Kiedy trafi się moment nieplanowanego wolnego, można wykorzystać go właśnie na pracę nad swoimi projektami, czy rozwijaniem własnej marki.
Wyłączcie powiadomienia z social media
Znacie to – pochłania Was projekt, dłubiecie, projektujecie, dobieracie kolory i nagle znajome bipnięcie. Ktoś wysłał wiadomość na fejsie, łapiecie za telefon i nagle okazuje się, że minęła kolejna godzina, bo przy okazji sprawdzenia wiadomości, zerknęliście też na Instagrama, Twittera i 9GAGa. Ciężkie życie. Mam na to jednak swój sposób, choć jeszcze nieidealny – wyłączenie wszelkiej maści powiadomień. Nie mam powiadomień z poczty, nie mam powiadomień z portali społecznościowych, można do mnie zadzwonić lub napisać smsa (choć tu często wyciszam również dźwięk w czasie pracy i bywa ciężko z tym dodzwonieniem).
W zamian za to określam sobie mniej więcej, kiedy siadam do komputera i odpisuję kilka razy w ciągu dnia na maile czy właśnie wiadomości social mediowe, komentarze na YouTubie itp.
Planujcie wolne
A raczej – nie planujcie sobie każdego dnia tygodnia. Przynajmniej raz w tygodniu musicie mieć dzień, kiedy nie pracujecie. Kiedy możecie się pobyczyć, odpocząć, odsapnąć – nie tylko zregenerować siły, ale też odsunąć się na chwilę od projektów żeby wrócić do nich ze świeżym okiem za jakiś czas. Wyjdźcie do ludzi – nawet jeśli ich nie lubicie, potrzebujecie z nimi kontaktu (niestety jesteśmy stworzeniami społecznymi). W dodatku jak za długo gadacie ze sobą schowani w domu, to potem dziwnie się poczujecie na tych wszystkich spotkaniach biznesowych czy warsztatach z klientem.
Odpoczywajcie również w ciagu dnia, róbcie krótkie przerwy między zadaniami, odejdźcie od komputera i rozciągnijcie trochę plecy i nogi. Podziękujecie sobie za to za kilka lat.
Przygotowujcie posiłki wcześniej
To mój patent z pracy etatowej, który przydaje się w pracy w domu. Wydawało mi się, że będę jeść dużo mądrzej siedząc w domu. Mając czas na zakupy i gotowanie we własnej kuchni, powinnam teoretycznie nie mieć żadnego problemu by zdrowo, regularnie jeść. Tiaaa…
W efekcie bardzo łatwo przytyć i zaniedbać swoją dietę. Siadacie do komputera, dobrze się pracuje i nagle trzeba coś zjeść. Ale w sumie to nie chce Wam się stać w kuchni, albo bardzo spieszycie się, bo deadline goni. I zamiast zjeść zrównoważony posiłek, wciskamy pizzę i popijamy energetykiem. Super, co?
Żeby trochę uratować swoją dietę, można po prostu przygotowywać sobie posiłki wcześniej, myśleć o zakupach do przodu i kiedy przyjdzie pora obiadu, po prostu wrzucimy jedzenie do mikrofali czy piekarnika i mamy gotowy, ciepły, prawdziwy posiłek. Nie taki z torebki. Nie taki, którego będziemy potem żałować, nie taki, który robi nam więcej szkody niż pożytku.
I to by było na tyle
Macie jakieś swoje sprawdzone sposoby, albo właśnie nad czymś pracujecie? Polecacie jakieś super zdrowe nawyki, czy inne life-hacki? Chętnie przetestuję na sobie jeszcze kilka kolejnych – dajcie znać!you