Dzień z życia UX Writera – zapis rozmowy

UX Writer – czym się właściwie zajmuje? 90% rozkminiania, 10% pisania – tak to mniej więcej wygląda.

„Rety, jakie to proste!” czy „Mam tego dość, idę gdzie indziej”? Czasem od słów w interfejsie zależy, jak reagujesz na aplikację czy jakąś cyfrową usługę. Właśnie dlatego UX Writer nad 3 słowami siedzi czasem 3 godziny (lub 3 dni). Dlaczego droga do przyjaznego i użytecznego copy bywa kręta? I co zrobić, żeby ją sobie ułatwić? Porozmawiałam o tym z Bartkiem Sury, który na co dzień projektuje treści.

To druga rozmowa o UX Writingu na kanale – możecie zerknąć też na materiał z Gosią Chodacką-Pawlak, a także materiały, które polecała.

Kim jest Bartłomiej Sury?

Zawodowo zaczynał jako reporter w RMF Classic. W radiu nauczył się zadawania pytań. Później pracował jako redaktor w zasłużonych krakowskich wydawnictwach. Tam przekonał się, jak skomplikowana bywa droga od pomysłu do książki w księgarni. Następnie było trochę content marketingu, pisania, ale też badań UX. Od dwóch lat już niemal wyłącznie UX writing. Jako UX Writer Mobee Dicka pracował lub nadal pracuje dla takich klientów jak OLX, TUiR Warta, mElements (grupa mBank), czy PLL LOT. Zaprasza do siebie: sury.io. Ceni rzeczy zarazem proste i doniosłe: czas z rodziną i czytanie książek.

Dzień z życia UX Writera – zapis rozmowy

NB: No i wygląda na to, że jesteśmy już na żywo, zaraz się pewnie wszystko powłącza z lekkim opóźnieniem na youtubach, więc też zerkam mimochodem tak na drugi ekran, czy wszystko działa. I jak zadziała, to zaczniemy. I działa. Dobra, no to dzień dobry, cześć wszystkim tym, którzy dotarli dzisiaj na nasze spotkanie. Zwłaszcza tutaj mój gość, który siedzi obok mnie i którego dzisiaj będziemy słuchać głównie. Bartek Sury, UX Writer z firmy projektowo-badawczej Mobee Dick. Cześć Bartku.

BS: Cześć, no naprawdę bardzo mi miło. Dzięki serdeczne, Natalia, za zaproszenie.

NB: Ależ nie ma za co, ja zawsze z miłą chęcią tutaj porozmawiam sobie z Tobą o UX writingu i podobnych. Ja zachęcam Was do tego, żeby zerkać w opis tego filmu. Tam jest więcej informacji o Bartku, o tym czym się zajmuje. Jest też, przede wszystkim, link do strony Bartka, nad którą pracuje, co jest bardzo ciekawym projektem. Ja myślę, że będziemy mieli pewnie gdzieś mimochodem okazję trochę o tym opowiedzieć w trakcie rozmowy. Więc jeżeli Was ciekawi…

BS: To taki eksperyment. Może gdzieś w trakcie właśnie naszej pogawędki pojawi się pretekst, żeby dwa słowa powiedzieć o tym.

NB: Żeby tak, się zareklamować, po prostu. Ale tak, tutaj format otwarty do tego, żeby o tym rozmawiać, chwalić się o projektach, które są ciekawe i które mogą się przydać również innym. My dzisiaj będziemy mówić głównie o tym, jak wygląda praca takiego UX Writera, bo o tym UX writingu już trochę opowiadałam na kanale, właściwie nie ja opowiadałam, a opowiadała inna UX Writerka z Mobee Dicka, Małgorzata Chodecka-Pawlak, którą pozdrawiam przy okazji. Może gdzieś tam jest z nami.

BS: Pozdrawiamy. Pozdrawiamy i ściskamy serdecznie.

NB: Albo będzie miała okazję obejrzeć, więc jeżeli ciekawi Was temat zupełnie od podstaw, o tym czym ten UX writing jest, jak tym UX Writerem można się stać, to również można zerknąć na rozmowę, która jest już na kanale i tego dotyczy. A my dzisiaj będziemy starać się właśnie mówić o – o, jest Małgo – będziemy starać się, ja będę się starała dowiedzieć od Bartka, czym ten Bartek się tak właściwie zajmuje, no bo to, że jest się UX Writerem, to można sobie wyobrazić, że się po prostu bardzo dużo pisze, tymczasem w opisie naszego wydarzenia tutaj jest 90% rozkminiania, a 10% pisania i to się ma wrażenie, że trochę mało tego writingu w tym UX writingu, więc ciekawi mnie jak to faktycznie w praktyce wygląda.

Ja chciałabym też przypomnieć, że my mamy spotkanie na żywo i to jest idealna okazja do tego, żeby zadawać pytania, więc jeżeli ciekawi Was coś w temacie pracy UX Writera, no to zadawajcie te pytania, póki Bartek tutaj jest i może na nie na żywo odpowiedzieć. Ja będę się starała je wplatać w naszą rozmowę, a jak nie będziecie mieli pytań i chcecie sobie po prostu posłuchać, no to myślę, że możemy przejść do naszego tematu. Co Ty na to, Bartku? Czy jesteś gotowy?

BS: No pewnie. Z przyjemnością. I w ogóle jestem bardzo podekscytowany i strasznie się cieszę na tą rozmowę. Jeszcze chciałem dodać, że Natalio tak się umówiliśmy, pamiętasz, że zrobimy sobie taki eksperyment też, żeby to było takie miejsce bez „to zależy”, bo wiadomo, że to jest taka uniwersalna odpowiedź na wszystko. Ja postaram się, zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby nie mówić „to zależy”, tylko na przykład „co do zasady”.

NB: Mogliśmy ustalić jakąś zasadę, na zasadzie pijesz shota, jeżeli powiesz „to zależy”, to myślę, że mogłaby być całkiem ciekawa rozmowa. Myślę, że można to rozważyć na kolejne webinary, live’y, które się pojawią na kanale. No dobra, tymczasem, no to ja Cię tak podpytam na dobry początek, na rozgrzewkę, co tak naprawdę robi UX Writer na co dzień? Jakbyś miał tak opisać swój taki przykładowy dzień pracy, czy dałoby się w ogóle stworzyć taki opis przykładowego dnia pracy UX Writera? Na zasadzie, przychodzisz do pracy, i co? Co Ty właściwie masz do zrobienia?

BS: Dobre pytanie na start. UX Writer, będę mówił oczywiście za siebie, bo to jest myślę stosunkowo nowa branża, dość świeża wciąż i tak dalej i różnie można definiować też ten zawód i tak dalej. Ale gdy ja myślę o pracy UX Writera, to nie tyle, że jak sobie wyobrażam, tylko jak ona u mnie wygląda, to wygląda ona tak, że jakby dołączam do zespołu, który buduje jakiś produkt, rozwija go. Dołączam do tego zespołu, żeby dołożyć swoje trzy grosze, jeśli chodzi o tekst interfejsu. UX writing jest, UX Writer no nie może pracować solo i nie może pracować, abstrahując od tego jak wygląda cały wielki proces pracy nad produktem.

I tak, wydaje mi się, że w gruncie rzeczy, tak jak powiedziałaś, więcej w UX writingu jest zadawania właśnie pytań, niż pisania. Zadawanie pytań w ogóle jest, moim zdaniem, główną częścią pracy UX Writera i jest też nieodzowne. Bo inaczej to właściwie nie jest UX writing, tylko wrzucanie jakichś tam słów przypadkowych. Słów, które, a nuż, nikt nie zauważy, że coś jest nie tak. 

NB: A to zadawanie pytań, to jest zadawanie pytań komu, do kogo, właściwie? 

BS: No właśnie, ja myślę, że to jest kilka w ogóle kategorii pytań tak naprawdę. To znaczy, możemy sobie to podzielić. Po pierwsze, mamy pytania związane z użytkownikiem i ja sobie tak to zawsze na potrzeby własne tłumaczę jako takie patetyczne pytanie, skąd on albo ona przybywa i dokąd zmierza. To brzmi patetycznie, ale w UX writingu ma to bardzo taki konkretny i mało patetyczny wymiar. Musimy bardzo dobrze wiedzieć tak naprawdę, co teraz się z użytkownikiem dzieje, gdy pracujemy nad tym konkretnym ekranem.

Co było wcześniej w tym flow, w ogóle UX writing wydaje mi się, to jest specyficzne dla niego to, że związany jest z pracą nad tekstem w jakimś procesie, jest jakiś flow, coś się dzieje, użytkownik jakąś drogę przechodzi i my mu towarzyszymy słowami po to, żeby ta droga nie była dla niego uciążliwa. No i teraz jesteśmy, mamy dzisiaj, powiedzmy, że w pracy zajmujemy się jakimś tam odcinkiem tej drogi. Tym ekranem, który jest częścią jakiegoś tam większego procesu i my musimy, tak naprawdę, bardzo dobrze zorientować się, skąd użytkownik przyszedł do tego ekranu, co go czeka dalej, jakie są jego możliwości, musimy zadać te pytania.

No takie najbardziej podstawowe pytanie klasyczne, które ja zawsze zadaję, no i pewnie nie tylko ja, po prostu UX Writerzy zadają, bo po prostu to jest takie co się stanie po naciśnięciu tego przycisku, ale nie tak generalnie, co się stanie, no to generalnie to będzie to, tylko bardzo potrzebuję wiedzieć, naprawdę bardzo precyzyjnie, co po prostu się stanie z interfejsem po naciśnięciu tego. Jak to się potoczy dalej. Bardzo konkretnie. No więc to są generalnie pytania o to, co się dzieje z użytkownikiem, czyli skąd przybywa i dokąd zmierza. I druga jakby pula pytań, wcale nie mniej ważna, to są pytania o to, kto jest interesariuszem tutaj, na tym odcinku. Tekst jest bardzo specyficzną rzeczywistością, ponieważ tak jak na przykład kolory czy kształty nie podlegają pewnym obostrzeniom, na przykład prawnym, czy jakimś no takim, które są związane z pewnymi wrażliwymi kwestiami też, tak tekst, w tekście UX writingu no trzeba bardzo uważać nieraz, prawda? Dlatego musimy bardzo to uważnie zmapować.

Tak naprawdę, kto ma coś do powiedzenia, jeśli chodzi o tekst, który tu się pojawi. Musimy sprawdzić kto to jest i co więcej bardzo ważne jest to, bo to sytuacji jest mnóstwo, prawda, bardzo wiele, kto ostatecznie powie – „tak, akceptujemy to, to jest to”. To jest super ważne pytanie i to może być pytanie, na które jest szereg odpowiedzi, różnych. Mogą być różne odpowiedzi w zależności od kontekstu. Bo w jednym produkcie czasem za to może odpowiadać ta osoba, a czasem za to. Ktoś tu ma ostatnie słowo w tej kwestii, a tu ostatnie w tej kwestii. Jeśli chodzi o tekst, ludzie są szczególnie wrażliwi na tym punkcie. A szczególnie tekst to jest taka, no wszyscy piszemy przecież, prawda? To jest to, że każdy z nas ma coś do powiedzenia na temat słów albo na temat tekstu, więc to jest niezwykle istotne.

NB: A zdarza Ci się, bo tak jak się śmieją projektanci graficzni, projektantki od warstwy wizualnej, że ostatecznie przyjdzie klient i powie, że logo większe, bardziej zielone, ludzie bardziej uśmiechnięci na zdjęciach, to z tekstami też Ci się zdarza, że przychodzi ktoś i mówi – „no nie, no mi się wydaje, że to powinno być, nie wiem, bardziej jakieś, bardziej radosne albo bardziej poważne”? 

BS: Zdarzają się te sytuacje zwłaszcza, gdy mamy tą ambicję, aby pewne rzeczy uprościć, aby zrezygnować z jakiegoś żargonowego określenia charakterystycznego dla branży, do czegoś co jest bardziej potoczne, nasze codzienne, takie jak mówimy ze znajomymi. My dążymy do tego, żeby interfejsy rozmawiały z nami właśnie w taki sposób jak dobry znajomy albo jak jakiś sympatyczny, fajny konsultant na przykład z tej firmy po drugiej stronie. Żeby to była taka rozmowa, ale czasami oczywiście to jest czasem nie do przeskoczenia.

Więc to są tak, to są te pytania, bo właśnie musimy to wiedzieć, bo napracujemy się bardzo dużo nad tym, będziemy niesamowicie zadowoleni z tego, że tutaj tak fantastycznie operujemy plain language i zmieniamy polskojęzyczne albo niepolskojęzyczne interfejsy na lepsze, jeśli chodzi o język, a na finał się okazuje, że to nie do końca tak. Także, to jest to. I to są takie pytania. Jeszcze przyszło mi do głowy, że jest jeszcze tak, kolejna kategoria pytań, to jest pytanie, gdzie jeszcze w produkcie mówimy o czymś podobnym.

Musimy zdiagnozować, gdzie jeszcze komunikujemy tą sprawę, niekoniecznie jeden do jeden, ale gdzie jeszcze używamy na przykład podobnych określeń, bo jest super istotne, prawda, żeby w całym produkcie, ta sama rzecz, ten sam obiekt, ta sama czynność, wszędzie nazywała się tak samo. Dlatego jest super przydatne, jeśli mamy jakiś kontener na treści, który możemy łatwo przeszukiwać. Taką wielgaśną bazę, żeby szybko zdiagnozować, gdzie jeszcze mówimy o tych sprawach. Więc to jest jakby trzecia kategoria pytań, a oczywiście w ramach tych kategorii, pytań jest miliard. No w każdym razie, więc teraz tak, więc patrzymy, nie, gdzie jeszcze komunikowaliśmy coś podobnego, musimy zostać spójni z tym. No i najważniejsze pytanie, oczywiście kluczowe pytanie, na kiedy to ma być zrobione.

NB: Tak, ASAP oczywiście, jak zawsze. Dobra, a…

BS: Można się śmiać, ale to też ma znaczenie w kontekście procesu pracy nad tym tekstem, prawda?

NB: No właśnie, bo mnie ciekawi ten proces, jak to wygląda, bo przychodzisz do tego projektu, załóżmy, że już jest jakiś produkt. Mają coś tam porobione, interfejsy, i myślę, że tutaj możemy powiedzieć też, no pracujesz przy produktach dużych marek, m.in. przy warstwie językowej OLX, co miałeś okazję opowiadać przy jednej z konferencji. No i właśnie, tak mnie ciekawi, przychodzi się do takiej dużej firmy, która już przecież ma tych ekranów całe mnóstwo i jak sobie taka osoba od języka ma w ogóle uporządkować pracę? Czy to jest tak, że właśnie to jest, to czym się zajmujesz to też jest jest Ci w jakiś sposób narzucane, czy tutaj masz pewną dowolność, w jaki sposób pracujesz nad poprawą języka w interfejsie? Jak byś mógł nam opowiedzieć, jak taki proces pracy może przebiegać?

BS: Nie chcę wchodzić na jakiś taki bardzo szczegółowy poziom detali. Natomiast mogę tylko powiedzieć tyle, że akurat wspomniałaś o OLX-ie, w OLX-ie mam okazję po prostu pracować z niesamowitą ekipą, super świadomą znaczenia UX writingu. I to jest po prostu sytuacja, w której ja nie muszę się tłumaczyć z tego co robię. To, że poświęcam czas na zadawanie bardzo wielu pytań, że kogoś dręczę przez cały dzień, dopytuję o detale, to nikogo nie dziwi, bo jeśli bym tych pytań nie zadał, to one wrócą. Ten czas zainwestowany na tym etapie, to jest dobra inwestycja, bo potem i tak coś może wybuchnąć, prawda, jeśli nie ubezpieczymy wszystkiego. Więc w tym przypadku mam dość dużą swobodę, jeśli chodzi o jakby organizację swojej pracy. I tak właśnie współpracuję z ekipą, która jest niesamowicie świadoma jak ważny jest UX writing. 

NB: A to od razu Cię zapytam o takie kwestie, bo ciekawi mnie, znaczy, ja trochę wiem jak to wygląda w Mobee Dicku, ale myślę, że to może być ciekawe pytanie, czy bardziej ciekawa odpowiedź. Jak to wygląda w strukturach zespołów? To jest tak, że… bo mówisz o tym, że raczej współpracujesz, że nie możesz być osobą, która sobie sama coś robi, tylko jesteś częścią jakiegoś zespołu. Jak mówisz, że jesteś częścią zespołu, to jesteś częścią zespołu jakby całego produktowego, czy to jest część projektancka czy marketingowa na przykład jakaś działka? W jakich zespołach zdarza Ci się pracować jak pracujesz nad językiem?

BS: W zespołach projektantów, przede wszystkim w zespołach UX Designerów, UI Designerów, którzy projektują ekran i którzy chcą, aby ten ekran był świadomie zaprojektowany również pod kątem językowym. Jeśli w zespole jest ta świadomość, to wtedy bardzo szybko włączają UX Writera po to, żeby nie dochodziło do sytuacji, w których, no kurczę, faktycznie można by to było tak, ale ten nagłówek już tutaj mamy, to już jest tu wyboldowane, to już jest… wiesz, ta struktura jakby jest taka, no to już nie zmieniajmy tego, za późno, nie? Im wcześniej zaangażujemy UX Writera, tym większe możliwości mamy przed sobą.

Ale czasem, bardzo na przykład lubię, uwielbiam wręcz, dołączać do prac badawczych, to jest fantastyczne doświadczenie i polecam, mi się wydaje, że to jest w ogóle dość proste do zrobienia. Zwłaszcza, jeśli są na przykład badania zdalne, żeby UX Writer po prostu dołączał jako obserwator, który po prostu słucha języka, którym mówią ludzie korzystający z danej usługi. Właściwie nie musi nic więcej robić, wystarczy, że będzie słuchał tego języka i jakby, dzięki temu burzył swoje wyobrażenia na temat tego jakim językiem te osoby mówią.

NB: To zahaczamy chyba tutaj o temat klątwy wiedzy, o której wspominaliśmy w opisie też tego wydarzenia. Mógłbyś trochę przybliżyć o co chodzi, czym jest ta klątwa wiedzy i jak to się odbija na pracy na przykład Twojej?

BS: Jasne. Klątwa wiedzy, myślę że jest takim zjawiskiem, które było opisywane już, no nawet dość może szeroko, w takich przestrzeniach marketingowo-copywritingowych też. Generalnie rzecz biorąc, klątwa wiedzy to jest zjawisko, które, to jest zjawisko, które ma nam przypominać o tym, że to co wiemy może być naszym właśnie przekleństwem, naszym problemem, a nie naszą pomocą. To jest właśnie tak jak z tymi pytaniami, od których zaczęliśmy.

Te pytania, te odpowiedzi na te wszystkie pytania, one oczywiście, że są niezbędne, ale my musimy pamiętać, że są też takim jakby brzemieniem, które po prostu czasem blokuje nasz umysł i koniecznie musimy się pozbyć tej blokady. Ok, klątwa wiedzy to jest zjawisko, które zostało opisane w ramach eksperymentu, chyba na Uniwersytecie Stanforda, i opisane zdaje się w pracy doktorskiej. I eksperyment polegał na tym, że badacz zebrał grupę ludzi.

Ta grupa osób, zebrała się w jednym miejscu, jedna z tych osób została wzięta na bok, troszkę upraszczam, ale chcę pokazać pewien schemat. Wzięta na bok i dostała kartkę z tytułami bardzo znanych utworów – takich, które każdy kojarzył i wszyscy potrafią to zanucić. Tylko ona widziała tytuły tych utworów. Następnie poproszono tę osobę, aby usiadła przed całą tą grupą i na blacie wystukiwała… proszę wziąć pierwszy z tych tytułów i wystukiwała tą melodię, tak jak ją słyszy w głowie. Wiesz już co to było?

NB: Nie mam pojęcia. 

BS: No, a dla mnie to jest oczywiste. No jak można tego nie znać. No przecież ja słyszę tą melodię w głowie, nie? To jest zjawisko klątwy wiedzy. Cały bagaż wiedzy, który mamy o produkcie, o interesariuszach, o flow, o wszystkim, wszystkim, wszystkim, on jest konieczny, ale musimy po prostu brać poprawkę zawsze na to, że po drugiej stronie jest użytkownik, który nie ma tego bagażu, nie ma tej wiedzy. I sprawdzać sobie, hmm… no dobra, czy to na pewno będzie jasne, czy tu przypadkiem nie ma klątwy wiedzy.

To jeszcze jest tak, ja sobie często jeszcze przypominam o tym zjawisku, bo mam takie poczucie, że UX writing, to jest często szukanie takiego złotego środka, balansowanie między byciem takim precyzyjnym, ścisłym, konkretnym, a prostym i zwięzłym, nie? Bo można coś opisać tak bardzo szczegółowo, detalicznie, ale to ma swoje wady i zalety, a można coś opisać bardzo jasno, przystępnie, ale wtedy to jest może trochę zbyt ogólne, zbyt wieloznaczne i tak dalej, nie? I my szukamy gdzieś jakby właściwego punktu i teraz tak, i ta klątwa wiedzy może być właśnie taka, że – o rety, to jest melodia, której ja w ogóle nie znam, pierwsze słyszę, to słowo jest dla mnie niezrozumiałe, nie mam tego w słowniku, a może być klątwa wiedzy, taka, że – o rety, to jest melodia, to może być wszystko, nie?

To jest właściwie, to mi się kojarzy ze wszystkim, nie? To znaczy bardzo wiele, nie? Zbyt wiele. No i myślę, że to jest, naprawdę warto sobie przypominać to hasło, klątwa wiedzy podczas pracy nad copy, wpisać sobie do takiej checklisty, nie, gdzie mamy już to gotowe copy, to możemy sobie tą checklistę przyłożyć i sobie sprawdzić, nie? 

NB: Ja myślę, że to też jest warte uwagi wszystkich tych, którzy nie zajmują się bezpośrednio językiem, bo tak samo jesteśmy trochę skrzywieni po prostu projektując warstwę wizualną, tą warstwę interakcji i samo to, jak rozkładamy pewne informacje, jak budujemy pewne procesy w naszych produktach też może być właśnie gdzieś takie naznaczone tym, że nam się wydaje, że pewne rozwiązania są oczywiste i popularne, a tymczasem to jest jakaś taka nasza bańka i faktycznie spotykają się z tym często ludzie związani ze środowiskiem IT czy projektanci. Więc super, że o tym wspominasz.

Ja też przypominam, że tutaj dołączają nowe osoby, więc jeżeli macie ochotę zadać pytanie Bartkowi na temat codziennej pracy UX Writera, to zapraszamy. Też jestem ciekawa, wśród osób obserwujących nas, przysłuchujących się, czy są tutaj jacyś UX Writerzy, czy pracujecie jako UX Writerzy albo w zespołach, w których jest UX Writer, więc jestem ciekawa też Waszych doświadczeń. No dobra, a tymczasem zadałabym Ci kolejne pytanie, bo porozmawialiśmy sobie o tej klątwie wiedzy, wspominałeś o tych kluczowych kompetencjach związanych z zadawaniem pytań.

Pytanie ode mnie, czy chcesz jeszcze ten temat bardziej rozbudować, czy jest właściwie o co rozbudowywać ten temat, bo nie wiem czy to nie jest takie po prostu oczywiste. Mamy zadawać pytania i nie bać się zadawać tych pytań, bo prędzej czy później to do nas wróci. Chciałbyś to jeszcze jakoś rozwinąć? Czy przechodzimy do kolejnych tematów?

BS: Myślę, że mógłbym dodać tutaj tylko tyle, że nigdy nie żałowałem, że zadałem jakieś pytanie, a żałowałem, że nie zadałem. Czasami naprawdę wydawało mi się – dobra, to już jest taka, dobra, ok, to musi być tak, nie? Dobra, to jeszcze dopytam na Slacku, dobra. No fajnie, no to zmieniamy wszystko. 

NB: Wszystko.

BS: Tak jak mówię, naprawdę wydaje mi się, że nie możemy tak po prostu, nie możemy myśleć o swojej pracy, że praca polega na pisaniu, jako UX Writerzy. Nie możemy mieć takiego, takiej presji, że pracuję, gdy piszę. Nie, to jest nieprawda. Pracuję, gdy robię desk research, gdy dopytuję, gdy wyszukuję interesariuszy, gdy zadaję te uciążliwe pytania czasami, czasami może głupie i tak dalej. To z tego rodzi się po prostu copy właściwe i to jest 10% na końcu, kiedy stawiamy jeszcze te przecinki i jest w porząsiu. 

NB: Dobra, ja mam tutaj pytanie na czacie, więc pozwolę sobie je wrzucić, bo trochę o to zahaczyliśmy, czyli w którym momencie dołączasz do projektu w cyklu życia produktu. Wspominałeś, że lubisz na etapie badań i jak zaczyna się praca nad jakimś obszarem, ale nie tylko wtedy pracujesz nad produktem, prawda? Nad UX writingiem?

BS: Nie tylko. Kurczę, miałem o tym odpowiedzieć zakazanym słowem, ale ugryzłem się w język, zakazanymi słowami. Dołączam do projektu, gdy jestem do niego zapraszany, nie no, to taka odpowiedź wymijająca. Ale trochę też, trochę też autentyczna. Dołączam do projektu wtedy, gdy zespół projektowy diagnozuje potrzebę włączenia UX Writera. I to jest, to może być czasami na początku tego projektu, kiedy tekst, na przykład przygotowujemy jakieś instrukcje, na przykład, albo gdy tworzymy jakieś materiały, które mają w skrócie opisać co cię teraz czeka, użytkowniku. I na przykład piszemy to w punktach, ale to ma jakąś pewną taką strukturę, która wymaga tego, żeby design dostosować do tej struktury tego, tych punktów, na przykład, nie?

No i wtedy, wtedy jakby zaczyna się od tekstu, a ekran nie jest wbudowany jakby na tym tekście, nie? Można tak powiedzieć, a może tak być, że po prostu jest już wszystko zaprojektowane i mamy ograniczone miejsce, mamy bardzo precyzyjnie określoną wielkość wszystkich elementów, przycisków. I musimy szukać optymalnego rozwiązania, które będzie z jednej strony UX writingowo w porządku, jasne, a z drugiej strony, które będzie po prostu pasować do tego designu.

NB: Wydaje mi się, że też zdarza Ci się, czy w ogóle zdarza się pracować na wdrożonym produkcie i robić po prostu poprawki na bieżących rzeczach, które już sobie funkcjonują w takim produkcie, że to nie musi być tylko na etapie projektowania i planowania, tylko produkt już może żyć i możemy te zmiany wprowadzać, to jest, więcej pytań się posypało, więc ja sobie pozwolę tak teraz serię taką pytań zadać, bo jest pytanie też od juniora UX Writera – jestem ciekawa jak Bartek pisze mikrokopie, czy pisze pełną wypowiedź i potem usuwa słowa czy ma inny proces? Jak wygląda takie pisanie?

BS: Zazwyczaj, po prostu, wypisuję sobie pewne elementy niezbędne w tym komunikacie, hasłowo na przykład. Pewne rzeczy, które są konieczne do zakomunikowania, których nie da się ominąć, nie powinno się ominąć i z tych elementów buduję po prostu wypowiedź. O ile mówimy o takim długim tekście, a nie o jakimś tam krótkim, krótkiej etykiecie czy batonie. No i po prostu, gdy mam taki komunikat, mając taką formę pewnej narracji, no to staram się faktycznie kombinować jak mogę, co by tu jeszcze skrócić. Czy to słowo na pewno jest konieczne, czy nie da się przekształcić i tak dalej, no to jest szereg zabiegów, polegających na bawieniu się językiem polskim w takim celu, aby komunikat był bardziej zwięzły. Bo komunikaty niekoniecznie muszą być krótkie, to jest trochę taki mit, nie? Znaczy oczywiście one powinny być ekonomiczne, treściwe, czyli maksimum treści w minimalnej możliwej liczbie znaków. 

NB: Idealnie. Idealna odpowiedź. Dobra, to ja tu mam pytanie. Przypominam, że jakby ktoś miał pytania, to żeby one dotyczyły jednak UX writingu. Bo mamy tutaj też pytania o firmę. Ja Wam w międzyczasie pozwolę poczuć się jak na stronach internetowych z 2000 roku, bo właśnie narzędzie, które służy nam do streamowania, pozwala teraz robić takie bajery, a ja Cię Bartek spytam, zaraz wyłączę to miganie, bo to pewnie przeszkadza, ale chciałam Cię spytać, bo w opisie tego wydarzenia też jest mowa o czymś takim jak dialekt interfejsowy języka polskiego i trochę takich sztuczkach, dzięki którym polski interfejs można jakoś okiełznać. No bo, kurczę, no myślę, że każdy, kto pracował z interfejsem, tworzył jakieś projekty interfejsów po polsku i próbował coś napisać w tym języku zwięźle i prosto, zderzył się ze ścianą w pewnym momencie, bo jednak dużo mamy tych zagranicznych wtrąceń, zwłaszcza w kontekście interfejsów, tego języka związanego z komputerami. No i jak sobie z tym radzisz?

BS: To jest bardzo ciekawy temat, nie tylko w kwestii zapożyczeń, ale też jakby pewne… w kwestii pewnego charakteru, który ma język polski. To jest inny charakter, po prostu angielski jest inny. Mam takie poczucie, że jednak cyfrowa rzeczywistość, ta rzeczywistość cyfrowych produktów jest jakby zdominowana przez angielski, nie, że po prostu angielski jest hegemonem, jeśli chodzi o interfejsy. Interfejsy są jakby trochę czasem, pewne wzorce, których używamy lokalnie, tutaj też w Polsce, pewne wzorce są właściwie budowane w ramach myślenia po angielsku i pisania po angielsku, prawda? I teraz, my musimy ten interfejs, który ma taki właśnie charakter dopasować do polskiego i to, o czym mówię, posłużę się taką historyjką, fantastyczna anegdota, którą przeczytałem w książce pod tytułem „Języczni”.

Autorką jest Jagoda Ratajczak i ona tam przywołuje taką historię, że w Polsce postanowiono przetłumaczyć powieść angielskiej autorki. Rzecz polega na tym, że w oryginale po angielsku, ta autorka użyła takiego zabiegu artystycznego, że napisała to w pierwszej osobie, ale w taki sposób, że nie szło się zorientować, czy ten narrator jest mężczyzną czy kobietą. W angielskim jest to możliwe, a w polskim nie jest to możliwe, po prostu jest to nie do przeskoczenia, dlatego tłumaczka musiała, jakby, właśnie autorka „Języcznych” tam przywołuje to, musiała jakby zwrócić się z prośbą do autorki o to, czy ona mogłaby w takim razie tutaj jakby pójść w stronę, tylko tutaj już nie pamiętam, czy żeńską czy męską. No i to jest właśnie to, nie? W polskim jest ta pułapka sugerowania płci.

Myślę, że coraz więcej osób naprawdę zwraca na to uwagę i coraz więcej osób to razi, po prostu nie życzą sobie, żeby interfejs mówił do nich „zamówiłeś”, podczas gdy chciałyby usłyszeć „zamówiłaś”. No i teraz, to jest specyfika polskiego, w też takiej fantastycznej książce „Babel”, polecam wszystkim tę książkę, to jest taka podróż przez języki świata. Jest tam rozdział o angielskim, no i właśnie gdzie w tej charakterystyce angielskiego jest napisane, właściwie no tak wprost, że to jest ten język, który ma po prostu szczątkową fleksję, nie?

Po prostu i rodzaj gramatyczny właściwie nieobecny jest, a w polskim no wszystko się odmienia, wszystko ma rodzaj męski, żeński i tak dalej. I my musimy sobie jakoś z tym radzić. No i wydaje mi się, że jest kilka takich sposobów, które pewnie UX Writerzy znają, bo to jest właśnie proza ich codziennego fachu, że szukają takich różnych rozwiązań, jak wybrnąć z tego. Jeśli chodzi o to sugerowanie płci, to na przykład, bardzo, mam taką metodę, którą też na własny użytek, po prostu żeby o niej pamiętać, tak ją sobie nazwałem, to nazwałem ją metodą Kennedy’ego. Nie wiem czy pamiętacie to słynne zdanie, prawda – nie pytaj, co Ameryka może zrobić dla Ciebie, tylko zapytaj, co Ty możesz zrobić dla Ameryki, słynne zdanie prezydenta USA Kennedy’ego. No i ja sobie to tak transformuję – nie pytaj, co zrobił użytkownik, tylko zapytaj, co Ty zrobiłeś dla użytkownika. Czy co zrobiłeś, zrobiłaś dla użytkownika. Odwracamy perspektywę.

I teraz przykład, możemy powiedzieć, że wylogowałeś się z konta, ale nie chcemy sugerować Ci płci, więc możemy powiedzieć, że wylogowaliśmy Cię z konta. I na przykład mBank tak właśnie komunikuje. To jest właśnie przykład z mBanku, który jakiś czas temu bardzo tak rzucił mi się w oczy, nie? I to jest właśnie taka moja metoda, znaczy nie moja metoda, ale ja sobie ją tak nazywam, ja sobie ją tak nazywam, żeby po prostu o niej pamiętać. Odwracamy perspektywę, czy przypadkiem nie jesteśmy w stanie powiedzieć co my zrobiliśmy, po to żeby nie mówić, co zrobił użytkownik, nie? Można mówić o czasie teraźniejszym, czyli to już są właściwie, to jest właściwie klasyka, nie? Tam myślę, że to wszyscy zauważyli, że raczej możemy zapytać – „nie pamiętasz hasła” niż „zapomniałeś hasła”. Czyli w czasie teraźniejszym możemy uniknąć tego właśnie sugerowania płci, prawda? Ja sobie wypisałem troszeczkę tutaj, żeby nie było…

NB: A, no to…

BS: Liczebniki dalej, liczebniki, no to tutaj mamy sprawę taką, że wiadomo, że w zależności od liczebnika, forma rzeczownika może się zmienić, bo mamy na przykład cztery jabłka, ale pięć jabłek i tak dalej. No i tutaj to jest sprawa bardziej technologiczna, nie? I UX writera rolą jest to, aby wspomóc zespół, który odpowiada za to od strony technologicznej, aby po prostu łatwiej było im to zrobić, nie? Na przykład można, można zrobić listę takich kluczowych terminów naszego produktu, które też są… którym towarzyszy jakiś liczebnik, po to, żeby po prostu oni tak jakby dysponowali tym, nie? Może być na przykład taka sytuacja, że z kolei przymiotnik, no też nie unikniemy rodzaju, prawda? Wyobraźmy sobie taką sytuację, że mamy kryteria pewnej oceny.

Na przykład, też sobie tutaj, bo właśnie kombinowałem jak zilustrować. Na przykład kryteria oceny mamy, że na przykład mamy jakość, cena i opakowanie, nie? I na przykład jakość jest dobra, cena jest dobra, ale opakowanie nie jest dobra. Opakowanie nie jest dobra, tylko jest dobre, nie? I teraz może być taka sytuacja, że od strony technologicznej nie ma możliwości takich, żeby to słowo przybierało różną formę. No może być taka sytuacja od strony technologicznej. Ale no to zastanówmy się, czy na przykład przysłówek nas tu nie uratuje, nie? Dobrze, nie? Opakowanie, generalnie, dobrze. I tak dalej, nie? „Dobrze” już przybiera jednolitą formę wszędzie.

Nie zawsze to się sprawdzi, oczywiście, że tak. Też jest to pewien tam kompromis, ale może nas uratować czasami. I takich, tak, myślę że to jest właśnie taka codzienność UX Writera, kombinowanie, jeśli pracuje w polskim oczywiście, bo to mówię teraz o tym jak przygotowujemy interfejsy polskojęzyczne, no to tak właśnie szukanie takich różnych sztuczek. 

NB: To jest świetne pytanie od Natalii, ja sobie pozwolę je tutaj wrzucić, bo ona nawiązuje trochę do tego. Odnośnie zapożyczeń – przeglądałam Instagrama i przez dwie minuty szukałam jak szukać hasztagów, po czym okazało się, że kryły się pod nazwą „znacznik” co przywoływało na myśl lokalizację. I tu jest kontynuacja pytania – czy w takich przypadkach usilnie próbujemy wdrażać spolszczenia? Pamiętam, że my mieliśmy kiedyś taką rozmowę, nie pamiętam już odnośnie czego, ale zastanawialiśmy się, czy powinniśmy tłumaczyć, to chyba były, coś z wiadomościami czy z…

BS: To były, tak, to były konwersacje.

NB: Notyfikacjami? Konwersacje.

BS: Tak, to była konwersacja. Wydaje mi się. Notyfikacja też, ale tu już powiadomienie funkcjonuje, prawda? To jest jakby, w polskim interfejsowym, mamy powiadomienia i nie jest to egzotyka. W sensie, wiemy jako generalnie, znaczy oczywiście, że to wszystko… badania mogą nam zburzyć te wyobrażenia, nie? Może w danych okolicznościach to jest nieprawda, ale generalnie powiadomienia. Ja powiem szczerze, że nie spolszczałbym hashtagu, bo wydaje mi się, że to jest po prostu słowo, które się po prostu zadomawia w polskim, hashtag się zadomawia w polskim. I coraz lepiej się będzie miał i tyle. 

NB: To jest też właśnie taki przykład…

BS: Nie wyobrażam na przykład sobie, żeby tłumaczyć lajki, na przykład lajki, nie? Lajki, i to jest takie fajne, że te lajki już mają tę formę, nie? Taką polską. Polską formę, a brzmienie troszkę, jakby, oryginalne. Ale to, jestem za tym, żeby spolszczać tylko wtedy, gdy polskojęzyczna wersja jest bardziej, możemy przypuszczać, że jest bardziej zrozumiała. 

NB: A ostatecznie możemy to przetestować, tak jak wspomniałeś, że to jest dobry temat do testowania.

BS: Tak.

NB: To jeszcze wcześniej pojawiło się pytanie od Magdy, która na co dzień upraszcza komunikację w banku, więc trudna robota, z całą pewnością, podziwiamy. I zastanawia mnie kwestia prostego języka w produktach dla specjalistów, na przykład w apce dla lekarzy, czy tutaj żargon będzie ok? 

BS: No ja powiem szczerze, że nie pracowałem nigdy w jakiejś takiej super specjalistycznej, w jakimś takim produkcie super specjalistycznym, takim naprawdę super specjalistycznym. No i teraz wszystko zależy, aha, o nie… Ale nie, dobra. Nic nie powiedziałem. Nic nie słyszałaś, Natalia. 

NB: Zwróciliśmy na to uwagę.

BS: Mimo wszystko, apka dla lekarzy wciąż pozostaje dosyć wieloznacznym określeniem. Czy to jest dla lekarzy jakiejś specjalizacji, czy lekarzy w ogóle, czy to jest aplikacja, która, no nie wiem, funkcję pełni typu organizacja pracy, gdzie jakby nie potrzebujemy żargonu, tylko raczej odwrotnie. Czy, nie wiem, czy wyobrażam sobie aplikację, która może jest jakąś, nie mam pojęcia, jakąś pomocą właśnie na… O, na przykład wyobrażam sobie taką aplikację dla lekarzy, która by pomagała lekarzom w tym, aby podczas diagnozowania pacjenta komunikować mu pewne rzeczy prościej i na przykład…

NB: Super.

BS: Lekarz ma w głowie jakiś termin, który… taka jest diagnoza, tak to określamy, tak na studiach nauczono mnie określać tą sytuację i jakby sprawdzam ją sobie w aplikacji i mam tutaj informację, jak to zakomunikować pacjentowi, żeby on też to zrozumiał i żeby miał takie poczucie, że wie co się dzieje z jego organizmem. 

NB: I tak z punktu widzenia, ja z punktu widzenia architektury informacji, jak pracujemy na przykład nad właśnie strukturami treści i nazewnictwem, chociażby w nawigacji, no to takim jednym z pierwszych kroków jest przecież poznanie całego kontekstu tego produktu i między innymi osób, które będą z tego produktu korzystać. Jak się przeprowadza jakieś card sortingi, testy i badania na warstwie tej struktury i tego jak to nazywamy, no to tutaj możemy wyczuć, czy ten żargon faktycznie jest przez tych użytkowników używany, czy oni by to nazywali inaczej, bo żargon jest właśnie efektem tego, że uczono nas tak, ale w codziennej pracy używamy zupełnie innych określeń i tak sobie przypominam takie przypadki, bo my też mamy ludzi w różnych zespołach.

Tutaj wspomniałam o tym, że Bartek akurat działa przy OLX-ie, mamy też zespół rozsiany między innymi w banku i pamiętam, że też pojawił się taki temat nazywania pewnych elementów, chyba w tabeli czy na jakimś listingu, gdzie dziewczyny zastanawiały się właśnie w jaki sposób rozumiemy i jak my zerkamy, jako osoby niepracujące w banku na coś takiego i jak byśmy rozróżniali te elementy w interfejsie. No i tak też była dosyć długa dyskusja na temat wieloznaczności pewnych określeń. To było niesamowite, że jeżeli korzystamy z żargonu, jeżeli używamy tego słownictwa w swoim bardzo wąskim gronie, no to super, ale co jeżeli inni specjaliści również będą mieli dostęp do tego interfejsu, że w którymś miejscu będą musieli się połączyć z tym interfejsem?

Czy w ogóle przychodzą nowe osoby do pracy, tutaj akurat temat lekarzy jest specyficzny, bo wymagają długich studiów, ten zawód, więc powiem Wam, że pewnych rzeczy się uczymy po prostu w trakcie edukacji, ale mamy produkty, gdzie taka edukacja może nie zachodzić. Przychodzimy do nowej pracy, stajemy przed nowym systemem, nową aplikacją, którą musimy zarządzać, w której musimy pracować. No i nagle stajemy przed tą ścianą, że jeszcze nie znamy tego żargonu. Bardzo szybko musimy się go nauczyć i przez to trudno nam zrozumieć jak działa na przykład interfejs, więc tutaj ja bym powiedziała, że tutaj zależy. 

BS: Ja tego nie powiedziałem.

NB: Ja nie obiecałam, że nie będę mówiła, że nie będę tego mówiła. Ciebie już złapaliśmy na tym, że to zależy tu się pojawił. 

BS: Ja tu spróbuję unikać zależyzmu, a w kontekście żargonu, to powiedziałbym tak, że jestem za żargonem, jeśli ludzie, do których piszemy, jeśli dla ludzi, do których piszemy nie jest to żaden żargon, ale po prostu precyzyjne określenia. Podzielę się adegdotką. Trochę z życia prywatnego, ale po prostu teraz mi się to przypomniało w kontekście tego pytania. Mój starszy syn, którego bardzo pozdrawiam, kiedyś przeglądał właśnie z dziadkiem taką książkę, której ideą było upraszczanie języka i opisywanie pewnych rzeczy w prosty sposób i tam, między innymi, była ilustracja, no właśnie, jakby to powiedzieć, ilustracja obiektu wytworzonego przez ludzi, która służy do tego, żeby kosmonauci mogli się przemieszczać, prawda, ponad, w kosmosie.

I to właśnie było tam, taka była idea książki, żeby szukać uproszczeń, żeby szukać prostych słów, chyba tam posługiwać się jakąś pulą takich najbardziej popularnych słów. No i to było tak opisane właśnie tak obrazowo. Kazik mówi – ale przecież to jest po prostu prom kosmiczny. No to jest prom kosmiczny, no ale jakby po co… czyli teraz jak przełożymy sobie na tą rzeczywistość lekarzy, to możemy sobie wyobrazić – to po co opisujesz mi to w jakiś sposób długaśny, prosty, skoro jakby jest słowo na to, które wszyscy doskonale znamy, no jakby, dla nas to nie jest, to nie jest żaden żargon, to jest po prostu, to jest stały element naszego słownika, który mamy w głowie, także, jeśli dla tych osób nie jest to tak naprawdę, to z naszej perspektywy to jest żargon. Ale dla tych lekarzy, to nie jest żaden żargon, to są po prostu precyzyjne słowa, które doskonale nazywają rzeczywistość. 

NB: Pięknie. Pięknie to opisałeś. Słuchaj, my powoli kończymy. My mamy dosłownie trzynaście minut naszego spotkania jeszcze, więc jeżeli ktoś chciałby zadać jeszcze jakieś pytania Bartkowi, to to będzie dobry moment. A ja bym CIę chciała jeszcze spytać o tą stronę. Bo ja tak na początku zajawiłam, a to jest bardzo ciekawy projekt moim zdaniem i trzeba o nim mówić, który się dopiero rozwija i się zaczyna. Jakbyś mógł chwilę opowiedzieć o tym, co to właściwie będzie? Czym już jest trochę?

BS: Bardzo dziękuję, że mam w ogóle taką sposobność. To znaczy tak, to jest taki eksperyment, troszeczkę eksperyment. Strona właśnie ma taki bardzo prosty adres, sury(tak jak moje nazwisko).io, i tam zbieram przykłady dobrze zaprojektowanych tekstów w interfejsach. To jest tak, że ja od dawna kolekcjonuję sobie fajnie zaprojektowane, pod kątem językowo, interfejsy. Mam tego trochę już u siebie, w takich prywatnych zbiorach. W ogóle coś robię w internecie, gdy używam jakiegoś produktu po raz pierwszy, to zawsze robię to sto razy dłużej po prostu niż wszyscy moi znajomi, bo równolegle z tym, że to robię, to jeszcze to analizuję, robię screeny, i tak dalej. I wiadomo jak to jest.

NB: Skrzywienie zawodowe, bo ja najwięcej w aparacie mam screenów różnych aplikacji i stron.

BS: No właśnie. Więc to jest właśnie ta nasza przypadłość, na którą chorujemy. No, w każdym razie, pomyślałem sobie, żeby właśnie odpalić taką bazę, w której będzie można znaleźć pewne dobre praktyki, pewne takie naprawdę dobrze zaprojektowane teksty, ale docelowo w taki sposób, żeby można było to filtrować, że na przykład ja teraz potrzebuję zobaczyć jak na przykład wyglądają dobrze zaprojektowane pod kątem tekstowym modale albo success screeny, czy żebym był w stanie sprawnie jakby przeszukiwać tę bazę, nie? Ona na razie jest maleńka, bo po prostu bardzo powoli, kroczek po kroczku, wprowadzam tam, zasilam ją tymi materiałami, ale daje mi to taką frajdę i satysfakcję, że mam nadzieję, że to jakoś pójdzie, więc jest po prostu screen i taka trochę dłuższa analiza tego, co na tym screenie można zobaczyć, jeśli chodzi o język i dlaczego uważam, że to jest warte uwagi. Tam staram się pokazywać tylko dobre przykłady, to ma być taka trochę baza dobrych wzorców, które pokazują jak mistrzowie UX writingu projektują ekrany i interfejsy i my musimy po prostu obcować z tymi wzorcami, no bo żeby nie wyważać też otwartych drzwi, nie? 

NB: Dobra, to ja jeszcze Cię spytam na koniec, tak, mówiłam, że Cię o to spytam i jeszcze tutaj wrzucę, jak już przy okazji jestem na banerach jeszcze raz, niech nasi widzowie poczują się jak w dawnych dobrych latach stron internetowych z latającym tekstem. Muszę, ja jeszcze wymyślę, do czego wykorzystywać ten tekst, bo myślę, że będzie stałym elementem moich live’ów. A teraz powiedz mi, bo tutaj tak fajnie opisujesz o tym co robisz, fajne rzeczy, projekty, czego Ty nie lubisz w swojej pracy? Jest coś, co Cię wkurza jak pracujesz jako UX Writer? Czy są jakieś rzeczy, które no po prostu sprawiają, że czasami masz ochotę, wiesz, rzucić tym notesem i wyjść?

BS: O rety, to jest dobre pytanie. Bardzo, bardzo denerwuje mnie rozproszona odpowiedzialność. Tak bym powiedział. Taka sytuacja, w której każdy chce dorzucić swoje trzy grosze do tej pracy nad copy, ale nikt nie chce jakby wziąć za to odpowiedzialności. Każdy ma coś do powiedzenia, bo przecież ja bym to lepiej napisał, ale nikt nie chce, nikt nie kwapi się, żeby przeciąć ten węzeł gordyjski i powiedzieć – to jest ta wersja, którą wybieramy, w którą idziemy. Takie właśnie, takie sytuacje, gdy z jednej strony jest mnóstwo zainteresowanych, bo naprawdę, no pracą nad tekstem emocjonują się często całe, po prostu, dużo ludzi chce w tym uczestniczyć, chce coś dorzucić od siebie i to fajnie, bo bardzo często jest to świetne, gdy osoba, która na co dzień nie pisze tekstów włączy się, bo ma takie świeże spojrzenie, po prostu ma takie, nie wchodzi w pewne utarte schematy, może zaproponować coś naprawdę takiego odkrywczego, co jakby przełamuje jakiś impas, nie? Więc generalnie to super, ale nie lubię tego, gdy w takiej sytuacji nie za bardzo wiadomo, kto ma powiedzieć co teraz, co dalej.

NB: Posypały się pytania na czacie, jak powiedziałam, że zaraz kończymy, to zawsze tak jest, że się pojawia trochę. To jeszcze tak, jeszcze mamy chwilę, to tutaj jest świetne pytanie od Natalii odnośnie kwestii etycznych w UX writingu – czy teksty mogą grać na silnych emocjach, lęku, niepewności i tak dalej, czy raczej unikamy takich zagrywek?

BS: No stoję na stanowisku, że zdecydowanie powinniśmy unikać takich zagrywek. Jestem, nie lubię wzorów typu, gdy mamy secondary button, który przerywa akcję, rzeczy w stylu „może później” albo…

NB: Albo nie, jednak nie chcę tej zniżki 10% na cały Twój katalog, jak się rezygnuje z jakiegoś newslettera albo czegoś takiego.

BS: Uważam, tak. Tak, to jest jeszcze lepszy przykład.

NB: Czyli nie stresujemy naszych użytkowników.

BS: Nie stresujemy, ani też… UX writing, moim zdaniem, ma za zadanie, ma takie zadanie, polega na tym, że tak jak content marketing i na przykład copywriting ma zaprosić do jakiegoś produktu, ma przekonać do tego produktu, to gdy już ta osoba po prostu przyjdzie do nas, bo zdecydowała się coś jakoś wykorzystać te… jakby jest już na tej imprezie, żeby jakby za szybko z niego nie wyszła, ale też żeby nie czuła się manipulowana, żeby nie czuła się jakoś tak, żeby czuła się swobodnie. Żeby po prostu, jak już będzie wychodzić z tej imprezy, żeby była usatysfakcjonowana. Więc mamy po prostu mówić jasno co się dzieje, gdzie jesteś, co się stanie jak to zrobisz, jakie są możliwości, jak wygląda proces, jakie są następne kroki. To jest po prostu asystowanie słowami po to, aby się nie zgubić w procesie.

NB: Super. I padło też pytanie o to jakie studia warto skończyć, żeby pracować jako UX Writer, ale ja odeślę z tym pytaniem do tej rozmowy, która była już z Małgosią Chodacką-Pawlak, bo ona tam opowiadała o tym, o tej ścieżce dotarcia do zawodu UX Writerki, więc odsyłam. A zapytam Cię na ostatnie pięć minut w takim razie, kto jest Twoim mistrzem, mistrzem słów w domyśle, prawdopodobnie? Kogo podziwiasz?

BS: Takie bardzo osobiste pytanie, można powiedzieć.

NB: No widzisz, trafiają się i takie na naszych live’ach.

BS: Z całą pewnością podziwiam Sarę Richards, fantastyczną, chyba należałoby powiedzieć Content Designerkę, bo ona zazwyczaj mówi o tym, czym jest content design, osobę, która odpowiadała za projektowanie tekstów w gov.uk. Sara Richards jest autorką takiej genialnej książki „Content Design”, ta książka jest genialna dla mnie osobiście z tego powodu, że pokazuje tą pasję Sary Richards do tego, aby dać ludziom użyteczne treści. Żeby po prostu pomóc im tymi słowami. To jest fantastyczne i jakby z tej książki przebija taka właśnie… ona nie jest jakaś tam, to nie jest jakaś patetyczna wizja i tak dalej, tam są raczej twarde stąpanie po ziemi, po rzeczywistości takiej właśnie projektowania tekstów, ale to jest na pewno osoba, którą podziwiam za jej pasję. To mógłbym tak powiedzieć. A jeśli chodzi… chociaż nie znam jej osobiście, ale no miałem też po prostu, przyswajam to co ma do powiedzenia różnymi kanałami. A w Polsce, no nie ukrywam, że bardzo cenię Wojtka Aleksandra, który uważam, po prostu, jest niesamowicie doświadczonym UX Writerem i takim dla mnie, ja bardzo to cenię, ja tak uważam, też takim pokornym. Takim człowiekiem, który też wydaje mi się potrafi powiedzieć, że czegoś nie wie. Bardzo to cenię. Wojtek, pozdrawiam Cię, może też będziesz tego słuchał kiedyś.

NB: Będzie mu miło na pewno. 

BS: Uważam Wojtka za świetnego specjalistę, jeśli chodzi o UX writing.

NB: Ok, no dobrze. To kończymy już. Bartku, dziękuję Ci bardzo za to, że tutaj dzisiaj do mnie wpadłeś wirtualnie. Na żywo się mamy okazję rzadko ostatnio widywać, więc fajnie chociaż tak w wirtualnych progach moich Cię zobaczyć. W ramach przypomnienia, moim gościem dzisiaj był Bartek Sury, UX Writer, pracujący na co dzień w firmie projektowo-badawczej Mobee Dick i rozmawialiśmy sobie trochę o codzienności w pracy UX Writera. Jeżeli dołączyły do nas w międzyczasie osoby przysłuchujące się, to daję znać, że film będzie dostępny od samego początku do końca na kanale, więc można się przysłuchać temu, o czym na początku rozmawialiśmy, również w późniejszym czasie będzie sobie można tę rozmowę nadrobić i ja zachęcam Was do tego, żeby zerkać w linki, które są w opisie tego filmu, tam między innymi jest strona Bartka, nad którą Bartek pracuje, którą będzie rozwijać, więc zachęcam. Są też jakieś linki do tych wszystkich moich kanałów, w których ja działam, więc również zachęcam do tego, żeby wpadać. No i chyba tyle, będziemy kończyć to fantastyczne spotkanie. 

BS: Jeśli macie jakieś fajnie zaprojektowane, przykłady fajnie zaprojektowanych interfejsów, które w takiej bazie, którą tworzę, powinny się znaleźć, no i na przykład chcielibyście, żebym wziął je na warsztat i przeanalizował i po prostu tak przyjrzał im się i trochę przemyślał co można o nich powiedzieć, dlaczego są warte uwagi, to zapraszam do kontaktu.

NB: Jak się z Tobą skontaktować, przez stronę najlepiej? Czy jakieś inne formy?

BS: Tak, przez stronę i tam jest e-mail. Tam jest e-mail, na stronie jest e-mail i można wysłać e-mailem albo Linkedinem też można się ze mną kontaktować. Zapraszam do kontaktu tymi dwoma sposobami przede wszystkim.

NB: Doskonale. No dobrze, to dzięki jeszcze raz. Dzięki wszystkim tym, którzy dzisiaj tutaj z nami byli, którzy się przysłuchiwali, oglądali, którzy będą w późniejszym czasie sobie to spotkanie nadrabiać. I widzimy się pewnie w następnych spotkaniach online lub gdzieś indziej w internetach. Dzięki wielkie za Waszą uwagę, za Wasz czas. I do zobaczenia.

BS: Dzięki.

You May Also Like
projektowanie stron
Read More

Co wkurza nas na stronach?

Są takie elementy na stronach, które, mimo, że nas irytują, regularnie na tych stronach znajdujemy. Dzisiaj o takich pięciu, które mnie doprowadzają do szału,…