W tym wpisie pokazuję mój plan działania w szukaniu pracy na stanowisko (mid/senior) Product Designer w zagranicznych firmach. W skrócie pierwszy etap poszukiwania pracy wygląda tak:
- znalezienie narzędzia, które pomoże zorganizować pracę (np. Notion, Asana, Airtable)
- zaplanowanie podstawowych zadań do zrobienia (w przypadku projektantów, badaczy, writerów to będzie minimum CV i portfolio)
- znalezienie firm i konkretnych ofert, na które chcemy aplikować
- udział w procesach rekrutacyjnych
- bieżące notowanie zmian, uwag, pytań zadanych przez nas i rekrutujące osoby, również naszych odpowiedzi
Więcej szczegółów znajdziecie w treści wpisu.
Szukanie pracy w UX za granicą – cz. 1
Dziś tekstowa wersja materiału, który powstał jakiś czas temu na kanale – czyli tym jak organizowałam sobie szukanie pracy za granicą. Pracę już znalazłam, jestem na etapie szukania mieszkania w Holandii więc z lekkim poślizgiem pojawią się kolejne filmy o tym jak pracowałam nad portfolio i CV i jak wyglądały procesy rekrutacyjne. Warto też pamiętać, że opisuję te rzeczy z perspektywy osoby doświadczonej zawodowo – szukającej pracy na pozycjach mid/senior, więc pewnie nie wszystkie wskazówki będą przydatne dla osób startujących w zawodzie, szukających pierwszej pracy.
A teraz przejdźmy już do treści wpisu.
Jak to się w ogóle stało, że szukam pracy za granicą?
Od marca nie pracuję w firmie, w której spędziłam ostatnie 5 lat. W kolejnych miesiącach skupiłam się na pracy na uczelni – w tym roku prowadziłam zajęcia na czterech uniwersytetach i postanowiłam, że jak już zamknę te tematy, skupię się na szukaniu nowej pracy. Praca na uczelni jest czasochłonna – przygotowanie zajęć, slajdów, warsztatów, prowadzenie zajęć, a w przypadku dwóch uczelni również udział w obronach i ocenie prac, sprawiły, że postanowiłam nie wrzucać sobie jeszcze dodatkowego ciężaru pod postacią tworzenia portfolio. A to oznacza, że cokolwiek związanego z poszukiwaniem pracy zacznę dopiero w wakacje (od lipca 2022).
Założyłam też, że chciałabym zacząć nową pracę tak, by zacząć ją od października. To dawało mi całkiem sporo czasu na przygotowania i poszukiwania. Wiem z jakim przywilejem się to wiąże i jakie są tego zalety – nie miałam nad głową dużego ciśnienia, że muszę zacząć już teraz. 1 października był więc takim bezpiecznym terminem, do którego wiedziałam, że nie muszę stresować się brakiem kasy (miałam bieżące wpływy z pracy na uczelni i poduszkę finansową).
Ten termin daje mi czas na to żeby wybrać w ogóle firmy, dla których chciałabym pracować, wejść w procesy rekrutacyjne i znaleźć coś na spokojnie.
Moja organizacja poszukiwań pracy
Niezależnie czy szukałabym pracy, tak jak teraz, będąc na „bezrobociu” czy szukania pracy będąc jeszcze w innym miejscu, do tych poszukiwań podeszłabym w podobny sposób. Różnica jest tylko taka, że w związku z tym, że mam ograniczony czas (wyznaczyłam sobie deadline na 1.10.2022), będę musiała się w którymś momencie na coś zdecydować. Niezależnie od tego czy znajdę „idealne miejsce” czy nie, po prostu kasa kiedyś mi się skończy i trzeba będzie iść zarabiać pieniądze.
Druga rzecz to fakt, że mogę otwarcie mówić o tym, że szukam pracy, szukam czegoś nowego. Coś, co raczej dziwnie wyglądałoby w przypadku pracy w innym miejscu, tu było całkowicie naturalne. Pisałam o tym w moich socialach – na Instagramie, wrzuciłam trochę materiałów na YouTube, napisałam również dłuższy wpis na LinkedInie o tym, że odeszłam z poprzedniej firmy. I to dało fajne efekty, bo dostałam naprawdę sporo poleceń i ofert od, często, zupełnie obcych mi ludzi. Nie wszystkie oczywiście wpisywały się w to, co chciałabym robić (i na jakich warunkach) – ale to i tak dawało mi więcej opcji do wyboru.
Zrobienie planu działań
Zrobienie planu, działanie według wytyczonego wcześniej planu to coś dla mnie naturalnego. Po prostu lubię tak działań – wiedzieć co mam dalej robić. I od tego właśnie zaczęłam moje przygotowania do poszukiwań pracy.
Nawet jeśli nie jesteście typem osób planujących, to w przypadku szukania pracy, potencjalnie wśród wielu firm, łatwiej będzie się zorganizować, jeśli podejdziecie do tego w bardziej usystematyzowany sposób.
Ja już o moich pierwszych doświadczeniach w szukaniu pracy opowiadałam na kanale (film „Grafik i rozmowa o pracę, czyli jak robiłam z siebie debila”). Myliły mi się firmy, do których składam CV, nie wiedziałam do końca do kogo idę na spotkanie, nie wiedziałam na jakie stanowisko właściwie jest ta rozmowa. Koniec końców nie robiło to dobrego wrażenia na osobach, które mnie rekrutowały. No i ja nie czułam się zbyt dobrze z tym, że nie wiem co się dzieje w moim życiu. Tym razem podeszłam do poszukiwań bardziej metodycznie i mam zrobiony plan działań.
Narzędzie do planowania
A żeby zrobić ten plan działań, musiałam wybrać jakieś narzędzie. U mnie stanęło na Notion (w darmowej wersji), ale możecie skorzystać z każdego narzędzia, które pozwoli wam zarządzać zadaniami, czy układać sobie informacje. I to może być Asana, Airtable, skrzynka mailowa podzielona na foldery i tagi. W Notion podoba mi się to, że mogę zrobić tam strony, które są tabelkami, dostosować je do swoich potrzeb, ustawić statusy, więc dla mnie to jest najwygodniejsze.
No to mamy Notion. I jak to u mnie wygląda? A no tak:

1 strona: W tej chwili część związana z poszukiwaniami pracy to po prostu kilka stron. I pierwsza strona to lista zadań do zrobienia skupiona wokół dokumentów, które muszę przygotować do rekrutacji (głównie portfolio i CV). Chciałam również przygotować portfolio na stronie internetowej (ale porzuciłam ten pomysł dość szybko). I do zadań dorobiłam proste statusy: to do, in progress, done. Są to jednak dość duże zadania do zrobienia, więc dzieliłam je sobie na mniejsze używając już notesu, czy kartki pod ręką.
Ta strona służyła mi więc jako podgląd na to ile mam jeszcze takich „większych” rzeczy do zrobienia.
2 strona: Kolejna część to lista ofert polskich firm. Jak napisałam o opuszczeniu ostatniego miejsca pracy na LinkedIn, dostałam sporo bardzo konkretnych ofert z polskich firm. Na tym etapie nie wiedziałam jeszcze, że pracy będę szukać tylko zagranicą, więc odpisywałam wszystkim zgodnie z prawdą, że ani nie szukam jeszcze nowej pracy (był marzec), ale też nie wiem, czy nie będę szukać jej poza granicami kraju (co nie opłacałoby się żadnej ze stron). Stworzyłam więc listę osób, które się odezwały i którym chciałam odpisać w razie podjęcia jakiejś decyzji. Koniec końców wszystkim podziękowałam za oferty – ale mogłam szybko to zrobić, nie szukając po różnych socialach kto, kiedy do mnie napisał.
3 strona: To coś, co interesuje mnie najbardziej, ale nie ma jeszcze swojej finalnej formy. To lista ofert docelowych. A właściwie wtedy jeszcze niedocelowych, a bardziej szablon tego jak to ma wyglądać. Wrzuciłam sobie kilka przykładowych ogłoszeń do formatki, która zawierała:
- nazwę firmy
- stanowisko
- link do oferty
- status (na jakim etapie rozmów z firmą jestem)
- najbliższe biuro
- priorytet (jak dla mnie ważna będzie ta oferta)
- czy jest opcja pracy zdalnej czy tylko w biurze
- widełki (prawie niespotykane w holenderskich ofertach) lub moja propozycja zarobków
Do każdej z ofert powstała strona (co robi się w sumie automatycznie w Notion), do której wklejałam treść ogłoszenia (ponieważ zdarza się, że w trakcie rekrutacji link znika, a dobrze jest wiedzieć jakie były wymagania). Do tej strony wklejałam też moje wrażenia, uwagi, pytania (moje i rekruterów), treści listów motywacyjnych itd. Ale o tym procesie więcej opowiem w innym materiale.

Rozmowy potraktowałam trochę jak IDI z rekruterami. W podobny sposób chciałam podejść do dokumentowania tego procesu – by być na świeżo po rozmowie, notować wszystko póki jeszcze pamiętam, bo po kilku dniach i rozmowach, te informacje potrafią się pomylić.
Nie przywiązywałam się do narzędzia i formatki
Zakładałam tworząc to wszystko, że będę to zmieniać pod konkretne potrzeby. Na tym etapie tworzyłam wszystko w teorii – nie miałam jeszcze za sobą żadnej konkretnej rozmowy, ani aplikacji na stanowisko, które mnie interesowało. Ciekawostką jest, że w gruncie rzeczy nie zmieniło się zbyt wiele w mojej formatce, poza dodaniem widoków tabeli, które wyfiltrowałam na statusy ofert – rejected (odrzucone przez firmę), in progress (czyli był jakiś kontakt od firmy i zaproszenie dalej) i waiting (zawieszone w próżni ogłoszenia bez odpowiedzi). W ten sposób szybko mogłam śledzić na ile ofert czekam i podejmować konkretne decyzje.
Jeśli zwrócicie uwagę na listę punktów w tabeli, to zobaczycie też, że tu głównie listowałam takie „twarde” różnice. Do tych elementów, które wpływały na moje decyzje, dochodziły również inne aspekty, trudniej mierzalne – jak kultura pracy, struktura zespołu, dojrzałość organizacji (np. obecność procesów badawczych, analityki, współpraca z projektantami), rodzaj firmy (korpo, startup), rodzaj produktów lub usług (np. branża). To rozpisywałam sobie już w trakcie rekrutacji i opisywałam na stronie konkretnej oferty.
Co dalej? Realizacja zadań z listy
Kolejny krok to wykonanie zadań z listy z pierwszej strony – czyli przygotowanie przede wszystkim CV i portfolio. Miałam już na etapie tworzenia materiału pierwszą wersję mojego CV, którą zakładałam, że będę dostosowywać do konkretnych ofert, na które aplikowałam (koniec końców niewiele zmieniałam, bo aplikowałam na bardzo podobne stanowiska).
I jako drugie duże zadanie wyznaczyłam sobie stworzenie prezentacji (.PDF) z minimum pięcioma opisanymi projektami. Tu również założyłam, że nie muszę wszystkich pięciu zawsze dołączać do prezentacji, ale znowu, w trakcie prac udało mi się na tyle skrócić opisy, że ostatecznie większość firm dostała podobny dokument.
Kolejny krok – wyszukiwanie ofert
Założyłam, że w trakcie przygotowywania portfolio, będę wyszukiwać już konkretne oferty, na które chciałabym aplikować. To związane z tym, że chciałam jakoś dopasować portfolio i zakres pokazywanych informacji, do wymogów stanowisk, ale też coś, co mogłam robić w „międzyczasie”, kiedy czułam chwilową niemoc patrzenia już dłużej na Figmę.
Miałam rozeznanie mniej więcej jakie firmy działają w Holandii, więc tą roboczą listę stworzyłam sobie robią formatkę, ale od momentu kiedy tworzyłam formatkę, a zaczęłam aplikować sporo się zmieniło (skończyły się procesy rekrutacyjne, ale też sporo firm zaczęło nagle… zwalniać członków zespołów projektowych). Więc zaczynając portfolio, zaczęłam właściwie swój research na nowo. I tu skupiłam się wyłącznie na LinkedIn, na którym było ponad 100 ofert i ciągle pojawiały się nowe, a także na stronach konkretnych firm, które pamiętałam, że mogą być interesujące.
Przeglądanie LinkedIn dało mi nową perspektywę na szukanie pracy, bo odkryłam naprawdę spooooro firm, o których wcześniej nie słyszałam. Na LinkedIn widziałam też ilu kandydatów złożyło już swoje aplikację przez to ogłoszenie, a więc jakie mogę mieć szanse, żeby dostać jakąkolwiek odpowiedź.
Założyłam, że ten krok będzie trwał naprawdę długo, bo chciałam ubezpieczyć się na wypadek, gdyby okazało się, że w procesie podpisania umowy coś nie wyjdzie i nagle zostanę na lodzie. Miałam w planie odpowiadać więc na ogłoszenia aż do momentu, kiedy nie dostałam kontraktu do podpisania. A z planami jest tak, że potrafią się zmieniać i w gruncie rzeczy skończyłam składać kolejne aplikacje dość szybko.
Ostatni krok – procesy rekrutacyjne
No i ostatni krok w planie, czyli udział w procesach rekrutacyjnych. Tu spodziewałam się… niczego. Tzn. nie rekrutowałam się do firm naprawdę długo, więc sama nie wiedziałam czego się spodziewać. Wiedziałam, że są firmy, w których procesy rekrutacyjne ciągną się miesiącami, albo nawet jeśli zostaliśmy zaakceptowani, to czeka nas długa przeprawa z dokumentacją. Wiedziałam, że raczej na pewno będę w kilku procesach jednocześnie, żeby zwiększyć swoje szanse i na tym etapie to tyle.
Jak to się skończyło?
Wersję tekstową materiału piszę właściwie po 3 miesiącach od powstania nagrania. W tym czasie wzięłam udział zgodnie z planem w kilku etapach rekrutacji i dostałam pracę. Zaczynam za kilka dni – również zgodnie z planem i siedzę właśnie w Holandii szukając mieszkania. O różnicach i podobieństwach w szukaniu pracy na początkowym etapie powstał też inny materiał – nagranie audio w formie Q&A i blogowy wpis, więc zachęcam do zerknięcia, a ja postaram się teraz jak najszybciej nadrobić zaległości i opisać kolejne kroki procesów, czyli tworzenie portfolio i rozmowy.